-Mała,
pośpiesz się kurwaa... - mruknął zniecierpliwiony Duff
poprawiając nogawki swoich spodni.
-Co
tak jęczysz? Axl jeszcze sam się sra w
łazience - odpowiedziała nakładając na usta czerwoną szminkę i
poprawiając czarną, krótką, skórzaną sukienkę, która idealnie
opinała jej ciało. Blondyn spoglądał na nią z widocznym w oczach
pożądaniem.
-Co
się dzisiaj tak stroisz? Jeszcze pomyślę,
że chcesz wyrwać Ozzy'ego. - złapał ją od tyłu i pocałował w
szyję.
-No
oczywiście - odwróciła się do niego
przodem - Taki Ozzy jest znacznie bardziej opłacalny niż wy. -
cmoknęła go w policzek i zwinnie wyminęła podskakując do szafy.
Złapała w ręce glany i czarne szpilki - Które? - spytała
blondyna.
-Jeśli
nie chcesz zostać zabita, to glany, a jeśli życie ci nie miłe, to
te cudne maleństwa, w których nie jesteś już taka niziutka.
-Spadaj
- rzuciła w niego jedną szpilką, jednak
w porę się schylił.
-Zabić
mnie chcesz?!
-Nie
marzę o niczym innym - wystawiła język i
przysiadła na brzegu łóżka. Gdy uporała się z zawiązaniem
butów, jeszcze raz przejrzała się w lustrze i uśmiechnęła pod
nosem zadowolona z efektu. Mocny makijaż, ciuchy, włosy - wszystko
było idealne. Założyła jeszcze na ręce podebrane Slashowi
bransoletki.
-Kurwa!
Gdzie wy się podziewacie? - w drzwiach
stanął Slash, który na głowie miał swój cylinder. - Duff,
kurwa, włosy farbujesz?
-Nie
do mnie te pretensje. Ta piękna pani chce
wyrwać jakiegoś Sabbatha.
-Popierdoliło?
- spytał brunet i zagwizdał, gdy ujrzał brunetkę - Kurwa... łe
no Ali... w takich momentach nawet nie wiesz jak żałuje, że mój
przyjaciel musi trzymać się od ciebie z daleka, bo interesuje cię
tylko ten pedałowaty blondyn.
-Uważaj
lepiej na słowa złamasie, bo będę musiał ci coś odciąć! - od
razu odezwał się Duff ostrzegawczym tonem, a Alison zaśmiała i
pocałowała go w policzek.
-Wybacz
Slash, ale już dawno określiłam się, że
mam cię głęboko w dupie i to nie twojego przyjaciela, gdybyś
doszukiwał się jakiegoś podtekstu. Musisz znaleźć inny obiekt do
ruchania. Moim na dziś jest Ozzy, więc chodźmy, bo wiecznie czekał
nie będzie. - klepnęła ich w tyłki i nie oglądając się do tylu
ruszyła po schodach na dół, gdzie czekała pozostała trójka.
Wybałuszyli oczy na wierzch, gdy pojawiła się koło nich, a Steven
opuścił, aż trzymane ciastko.
-Kurwa.
-Ja
pierdole.... - złapała się za głowę - To już nawet nie mogę
założyć sukienki, bo gapicie się jakbyście ducha zobaczyli!
-Żyjesz
z pięcioma facetami pod jednym dachem, więc się nie dziw -
powiedział Izzy i popchnął do przodu Axla.
-Przestać
się gapić, własność Duffa - Slash zaczął machać rękoma jakby
chciał odgonić jakiegoś owada. Wyszli na zewnątrz i kolejny raz
stanęli jak wryci, bowiem na podjeździe stała czarna limuzyna.
-Co
się gapicie jak kurwa pięć srok w gnat? - Axl ruszył do przodu i
otworzył przed nimi drzwi - Jesteśmy kurwa Guns N' Roses i
myślicie, że pozwolę swoim przyjaciołom jechać na koncert jakiś
bogatszych chujów taksówką?
-Rose,
pojebało cię doszczętnie, ale nie narzekam - Izzy ruszył jako
pierwszy do przodu, jednak wyprzedził go zacieszający Steven. Gdy
władowali się do środka Rudy złapał szampana i wystrzelił korek
w górę, nalewając go do lampek i każdemu podając.
-No
to kurwa chuje! Za moich przyjaciół, którzy za jakiś czas będą
jeździć tylko takimi samochodami!
-I
bzykać najlepsze laski w mieście! - jakże mogłoby to zostać
pominięte przez Mulata.
-No
to kurwa trochę czegoś najlepszego! - Steven wyszczerzył sie w
szerokim uśmiechu i wyciągnął z tylnej kieszeni kokę, Izzy
wyciągnął od razu w jego stronę ręce - Spokojnie, starczy dla
każdego. - każdemu z nich podał mały pakunek. Duff podciągnął
sukienkę Ali jeszcze bardziej do góry, że prawie było widać jej
bieliznę i wysypał na jej udo trochę białego proszku. Nachylił
się i wciągnął wszystko do ostatniego okruszka. Gdy ona uporała
się ze swoją działką i oblizała górną wargę on od razu wbił
się w jej usta i posadził sobie na kolana, ręką wędrując pod
sukienkę. Całowali się z ogromną zachłannością nie przejmując
obecnością i gadkami innych. Teraz liczyli się tylko oni i to jak
bardzo pragnęli swojego dotyku. Złapał ją kurczowo za pośladki i
przysunął jeszcze bliżej. Oderwali się od siebie dopiero, gdy
samochód się zatrzymał i Izzy pociągnął blondyna za rękaw
kurtki, burcząc coś pod nosem o niewłaściwym zachowaniu wśród
ludzi. Alison zachwiała się stając na chodniku jednak w porę
została złapana przez Stevena.
-No
Malutka! Widzę, że dzisiaj już ci wystarczy - przyciągnął ją
do siebie i delikatnie przytulił.
-Tobie
kochany też.
-Zakład?
Nie chwycę nic, jeśli będziesz trzymać się z dala od jamy ustnej
Duffa przez cały wieczór.
-Eee...
- wykrzywiła się teatralnie i zlustrowała swojego kochanego z góry
na dół. Oparty o Slasha otwierał Jacka Danielsa. - Nie wytrzymam!
- pisnęła i doskoczyła do blondyna obejmując w pasie z całej
siły.
-Jakież
to małe gówno, a tak napalone. - zabrała Slashowi cylinder z głowy
i pokazała środkowy palec.
-Ja
przynajmniej nie muszę tyle szukać co ty. - chciał zabrać jej
swoją własność, ale ruszyła w stronę kolejki, gdzie za jakiś
czas mieli już wpuszczać. Po drodze wyciągnęła z kieszeni kurtki
fajki i odpaliła jedną, mocno zaciągając dymem.
-Panienka
zawraca! - usłyszała za sobą głos Izzy'ego, jednak go zignorowała
i dalej szła przed siebie.
-Jak
seksowna tak i głucha, ale nie mów nic Duffowi - poczuła ręce
łapiące ją w pasie i po chwili wisiała bezwładnie na plecach
Saula.
-Co
ty kurwa odpierdalasz? Mam nogi i mogę chodzić sama.
-A
na to, że chodzisz źle nic nie poradzę.
-Kolejka
jest tam! - krzyknęła uderzając go w plecy.
-Jesteśmy
kurwa kim jesteśmy i zostaliśmy zaproszeni za kulisy - oznajmił
Axl, który prowadził jakąś ciekawą dyskusję z Duffem. Wyminęli
ich, a Ali posłała blondynowi błagające o pomoc spojrzenie.
-Mała,
nie musisz przynajmniej męczyć swoich krótkich nóżek. -
uśmiechnął się do niej słodko, a ona zrobiła minę obrażonego
dziecka.
-Kopaj.-
nakazał Saul.
-Kopnąć
to ja cię kopnę w dupę, kiedy mnie puścisz - syknęła, jednak
wykonała jego polecenie. Znalazła się w środku i zostali
zatrzymani przez ochroniarzy.
-Kolejka
jest tam - odezwał się jeden z nich z wielkim znużeniem. -
Wypierdalać stąd, bo i tak nie wejdziecie za kulisy.
-Jebane
dzieci myślą, że kurwa są nie wiadomo kim... - burknął drugi i
starł malujący się na jego czole pot.
-Kuurwa..-
Axl zaczął podnosić głos, jednak Duff położył mu rękę na
ramieniu i bezceremonialnie odepchnął do tyłu.
-Mamy
przepustki - powiedział i wyciągnął dłoń w stronę Rudego,
który z niechęcią mu je podał i zaczął mamrotać coś pod
nosem. Ochroniarze dokładnie je przejrzeli i zlustrowali z góry na
dół.
-Proszę
- odeszli na boki, a chłopaki ruszyli do przodu. Rose jednak
odwrócił się do tyłu z malującym się wkurwem na twarzy.
-Pamiętajcie
kurwa, że w życiu takie pacany jak wy nie będą ochraniać naszego
koncertu.
-Hej
Axl - zaczął Izzy - Chyba jednak kurwa powinni, bo wtedy żadne
jebane pacany, które chcą wywołać zamieszanie nie wlezą i cię
zgwałcą.
-A
chuj - machnął ręką i zabrał Stevenowi papierosa z buzi.
-Puścisz
mnie wreszcie, czy.... - zaczęła brunetka jednak przerwała.
-Kogo
moje oczy widzą! - usłyszała donośny głos i chciała odwrócić
się do jego właściciela, jednak nie miała jak.
-Slash,
kurwa... - syknęła pod nosem.
-Ozzy!
Skurwysynie, jak miło cię widzieć - zarechotał Slash i poczuła
jak po przyjacielsku przytula się do przyjaciela, a także jej
tyłka.
-Ciebie
skurwysynie razy dwa także! No proszę... już upolowałeś jakąś
panienkę, nie próżnujesz. Pokaż się piękna - wychylił się za
Mulata i spotkała się z jego spojrzeniem. Idealne pierwsze
spotkanie z Ozzym - Łohoho! Piękna, Ozzy - wyciągnął przed nią
swoją dłoń.
-Alison
- wyciągnęła swoją przed siebie i delikatnie ją ucałował - A
teraz kurwa puszczaj mnie pudlu jebany, albo za siebie nie ręczę! -
warknęła i poczuła drżenie pod wpływem śmiechu Saula. Puścił
ją wreszcie i jak na zawołanie pojawił się przy niej Duff.
-Teraz
to wypierdalaj. - wykonała swoją obietnicę i kopnęła niczego nie
spodziewającego się Slasha w tyłek, na co odskoczył i prawie
wpadł na Stevena.
-Slash,
widzę, że naprawdę rozważnie wybierasz.
-Rozwaga
i on? Żartujesz kurwa, Ozzy? - zaśmiał się Duff - Ta diablica
jest tutaj ze mną. - chciał znowu ją przytulić, ale podeszła do
Ozzy'ego.
-Czy
mnie zaprosiłeś? Nie przypominam sobie.
-Spokojnie
kochanieńka. Ich nikt nie zapraszał, ale ciebie chętnie przyjmiemy
pod nasze skrzydła. Także panom już dziękujemy i delikatnie
mówiąc wypierdalajcie.
-Geezer!
- krzyknął Duff i podszedł do niego basista zespołu.
-Dotarliście.
Myślałem, że Ozzy sobie jaja ze mnie robi mówiąc, że was
zaprosił.
-Bo
robił - wtrąciła się Alison - Panowie właśnie..
-Wypierdalają
- dokończył za nią Ozzy i przytulił Axla, który coś zgrzytał
zębami, jednak wysilił się na uśmiech.
-Idziemy
kurwa, bo czas grać, a wy bierzcie i ćpajcie z tego wszyscy,
bowiem kurwa dla nikogo nie zabraknie - powiedział Gee i wesoło się
śmiejąc ruszyli w stronę sceny.
-Połamania
gitar, kurwa - powiedział Axl jednocześnie uśmiechając się
najmilej jak potrafił. Panowie wyszli na scenę i rozległ się
wrzask. Slash zaczął grać na niewidzialnej gitarze, a zaraz do
jego zabawy dołączyli pozostali. Duff z tyłka blondynki postanowił
zrobić perkusję i wygryźć Stevena. Popijali, krzyczeli i świetnie
bawili. W pewnym momencie brunetka się zapomniała i zaczęła
głośno śpiewać wraz z Ozzym, a przyjaciele wpatrywali się w nią
w osłupieniu.
-Co
kurwa znowu? Cycki wyszły mi na wierzch? - spytała sprawdzając,
czy aby wszystko jest na swoim miejscu.
-Wypierdalamy
Rudego i kurwa wchodzisz na jego miejsce! - krzyknął Steven - Taki
wokal ma się kurwa marnować?
-Przesadzacie
- machnęła ręką i zapaliła papierosa, a Axl biorąc butelkę
whiskey odszedł kawałek dalej siadając na kanapie i wybijając
nerwowo rytm.
-Przesadzamy?
Kurwa, Ali! Ma wokal no nie, Axl? - blondyn krzyknął w stronę
przyjaciela, który niechętnie podniósł na niego wzrok.
-No
to zakładaj Adler zespół. Nie mam nic przeciwko.
-Chodziło
mi raczej oto, że ty wypierdalasz - zaśmiał się wesoło.
-Żebyś
ty nie wypierdolił pierwszy, droga wolna.
-W
ogóle się kurwa nie znasz na żartach - machnął z rezygnacją
ręką.
-Ty
za to zajebiście. - głośno odstawił butelkę na stół i
skierował w stronę wyjścia.
-Ej
kurwa! Jeszcze koncert się nie skończył! - krzyknął za nim Duff,
ale nie zareagował.
-Co
tego znowu w dupę ugryzło? - spytał Slash.
-Pójdę
do niego. - powiedział Duff uśmiechając się delikatnie, pocałował
w policzek brunetkę i wyszedł za Rudym. Westchnęła ciężko i
zajęła miejsce gdzie wcześniej siedział Axl. Złapała butelkę
wódki i tępo wpatrywała w swoje obgryzione, pomalowane na czerwono
paznokcie. Poczuła, że ktoś koło niej dosiadł i podniosła
delikatnie wzrok. Z chochlikami w oczach przypatrywał jej się
Steven.
-Nienawidzi
mnie. - szepnęła i oblizała wargi.
-Kto?
-Oj
Steven nie udawaj. Ty to wiesz, ja to wiem, Duff to wie i chłopaki
też. Nie ma tu nic do ukrywania, ani mydlenia oczu. Po prostu mnie
nienawidzi i widzę, jak na każdym kroku mu przeszkadzam.
-I
zamierzasz przejmować się tym Rudym pojebem? Daj spokój.
-Chodzi
oto, że kurwa nie mam pojęcia co mu zrobiłam.
-Gówno.
Nic nie zrobiłaś. Ten człowiek po prostu taki jest i ni chuja nie
dojdziesz o co mu chodzi.
-Kurwa...
-Ali
- złapał ją za dłoń - Tutaj nie chodzi oto czy coś zrobiłaś,
czy nie, ale o jego kurewską dumę. Jest wkurwiony, że jakby to
nazwać... nasza wilcza wataha - tapczan zatrząsł się od jego
śmiechu - Się tak jakby trochę rozjebała. Dzieliliśmy się
panienkami, każdy ruchał każdą po kilka razy, żadnych wyrzutów,
ani nic, a tu nagle Duff się zjawia i oznajmia, że się zakochał.
Rudy był kurwa zdziwiony, bo jego perfekcyjny plan trochę uległ
zmianie. Zazdrosny jest o naszego blondynka i kurwa tyle.
-Jeszcze
mi powiedz, że kurwa jest w nim zakochany.
-Zakochany
może nie, ale na pewno go kocha. Może wydawać się skurwysynem,
ale w głębi duszy jest bardziej wrażliwy niż ja, czy kurwa Duff.
Zależy mu na zespole... w chwilach kiedy kurwa nie mieliśmy co jeść
byliśmy wszyscy razem, a on z całych sił kombinował, żeby do
czegoś dojść. Jesteśmy dla siebie jak bracia, którzy byli ze
sobą w najtrudniejszych chwilach, byliśmy tylko my. Jeden troszczył
się o drugiego, a tu nagle Duffuś chce zatroszczyć się o kogoś
sam. Przejdzie mu... z czasem, ale raczej przejdzie... A z humorkami
Axla nie ma co wiele robić.. trzeba po prostu nauczyć się je
tolerować.
-Mam
nadzieję, że masz rację, Steven.
-Może
mam - uśmiechnął się szeroko.
-Nie
no kurwa... ja nie mogę słuchać waszych smętów... normalnie
kurwa gorzej niż Izzy, gdy mu się włosy nie układają. Tyle kurwa
może się wydarzyć, a wy pierdolicie jak potuczeni. - na ich
kolanach rozłożył się wygodnie Slash.
-Spierdzielaj
z moich nóg - chciała go zepchnąć, ale się zaparł.
-Księżniczko,
nosiłem cię? Więc mogę poleżeć na twoich zgrabniutkich nóżkach
i trochę się zrelaksować. Trzeba znaleźć jakieś dziwki i
pomyśleć gdzie dziś idziemy... -w zamyśleniu potarł się po
brodzie, którą jako jedyną było widać. Ze sceny cały czas
dochodziły ich dźwięki instrumentów i wrzeszczących ludzie. Po
kilku minutach powrócili Duff i Axl, ten drugi w znacznie lepszym
humorze.
-Dziękujemy
kurwa! - usłyszeli wrzask Ozzy'ego i pojawili się koło nich cali
spoceni i zdyszani.
-Kurwa,
kurwa, kurwa! Dajcie mi czegoś, bo umieram! - Ozzy położył się
na ziemi - Kierunek burdel! - wrzasnął i podskoczył ze zdwojoną
dawką energii - Czas trochę się panowie zabawić. - puścił im
oczko - I panie.
Dlaczego tak strasznie rzadko coś dodajesz?
OdpowiedzUsuńAle przynajmniej jak dodajesz to już zajebiste rozdziały. Mam wrażenie że Alison troszkę przesadza z tym że Axl ją nie cierpi. Przecież to on po nią wrócił gdy naćpana wróciła do klubu po bodajże torebkę.
Ogólnie wszystko zajebiście się układa, tylko niestety tak rzadko dodajesz.
Ale wiedz, że ja czytam twoje opowiadanie i zawsze czekam na ciąg dalszy.
Serdecznie pozdrawiam, życzę weny i czekam na następny rozdział ;D
I dziękuje bardzo za te miłe słowa, pomimo tego, że straaaasznie zaniedbałam bloga i czytelników
UsuńOd ponad roku nie mogę się zebrać i napisać czegoś nowego ;___; dlatego oszczędzam rozdziały, bo zostało mi już naprawdę niewiele gotowego materiału, a wena, jak mnie opuściła, tak z powrotem nie chce do mnie przyjść
OdpowiedzUsuńMam nadzieję, że wróci!
UsuńA mi się coś wydaje, że Rudemu wcale nie chodzi o Duffa tylko właśnie o Alice... Jestem tego prawie pewna. Ratował ją, dogryzał itd. i coś mi mówi, że jest zazdrosny ale chyba nie chodzi o Duffa:) Dodam jeszcze, że nie twierdzę, że czuje coś do Alice ... Ech czekam niecierpliwie na następny i cieszę się, że wróciłaś:)
OdpowiedzUsuńHej, przeczytałam całość i jestem pod wrażeniem! Podoba mi się ta odmiana, że bohaterka jest z dobrego domu itd. No i Duff jest taki kochany jejku *.* Fajnie by było gdby któryś z reszty Gunsow także znalazł sobie kogoś na dłużej.. :) Byłabym Ci bardzo wdzięczna, gdybyś o kolejnym rozdziale poinformowała mnie na mojego maila: igagal2298@gmail.com
OdpowiedzUsuń;)))
Witam serdecznie!
OdpowiedzUsuńChciałabym z całego serca zaprosić do zajrzenia na nowo powstałego bloga o przygodach pewnej młodej, szalonej hippiski żyjącej na przestrzeni cudownych lat 60' i 70'. ;)
Jeżeli sieję spam właśnie na tym blogu to zapewne regularnie go czytuję, a może nawet pozostawiam anonimowe komentarze.
Bardzo przepraszam za zbędny komentarz, ale bardzo mi zależy na opinii jak największej liczby blogerów, czytelników. ;)
http://lonely-nights-hippies.blogspot.com/
☮ ♥
Zostałaś nominowana do Libster Award! ✿ ;)
OdpowiedzUsuńBłagam informuj mnie na http://mygnrstory.blogspot.com/
OdpowiedzUsuńsuper opowiadanie :)