czwartek, 10 stycznia 2013

Rozdział XVII

-Ali! Wychodzimy! - krzyknął Slash biorąc pod pachę schlanego w trzy dupy Duffa, który nie był nawet w stanie ruszyć jednym palcem.
-Yhm, yhm...-pokiwała wesoło głową i pochyliła nad stołem, aby wciągnąć ostatnią kreskę koki. Oparła się o fotel i zaczęła w głośno śmiać kreśląc w powietrzu palcem 'Duff'.
-Ali...-mruknął ponownie Slash gestem głowy nakazując jej wstać.
-Ołł.. już idę panie niecierpliwy...-przejechała mu palcem po twarzy i przygryzając wargę oraz zalotnie kręcąc biodrami ruszyła do przodu.
-Axl... facetów na serio pociągają cycki w kobietach? Mógłbyś mi to wytłumaczyć?-przewiesiła się na Rudym, który akurat męczył się z otwarciem butelki. Obdarzył ją zdziwionym spojrzeniem.
-Ekhm...- odchrząknął – może się więcej napij, co?- podstawił jej pod nos butelkę, którą przyłożyła do ust, praktycznie całą wylewając na swoje ciało.
-O kurwa... teraz całe cycki mam w wódzie... Kto zliże?- zaśmiała się perliście i wystawiła ząbki do chłopaków – Duff!- podbiegła do blondyna, prowadzącego przez Slasha i Izzy'ego i rzuciła mu się na szyję, że o mało nie wylądował na ziemi.
-Ali... kurwa... ciebie nie zamierzam jeszcze nieść przyczepionej do niego – burknął Slash, poprawiając zsuwające się z nosa okulary.
-Nie jestem ciężka... - wygięła usta w podkówkę i zakołysała niczym mała dziewczynka – Duff...- przykleiła się ustami do nieprzytomnego blondyna i zaczęła odpinać mu guziki koszuli.
-Izzy... kurwa... ona próbuje go rozebrać.- Slash zrobił wielkie oczy.
-Ali, na serio... nie wygodnie nam się niesie ciebie i jego – odezwał się Izzy i zatrzymali, wtedy przywarła jeszcze mocniej do blondyna, który na moment otworzył oczy. Praktycznie udało jej się pozbyć go z koszuli i zaczęła całować go po torsie.
-Idioci... patrzą się jak nie wiem zamiast ją zabrać – burknął Axl i złapał ją za ramię odciągając do tyłu – Dosyć tego Ali, jesteś najebana jak stodoła i zaraz przelecisz go na środku ulicy.
-Axl... ale ja chcę go przelecieć! No spójrz na niego!- jęknęła, skacząc w miejscu i cały czas chichocząc.
-Okey... przelecisz go w hotelu, ale nie teraz.-powiedział Izzy powstrzymując się od śmiechu – Steven... kurwa... podaj mi butelkę.
-Tutaj! Teraz! Proszę! Zrobię to szybko! - upadła na kolana i złożyła ręce jak do modlitwy.
-Teraz nawet nie masz co się za to brać, bo mu nawet nic nie stanie.- Slash odpalił papierosa i zacmokał w kierunku przechodzących koło nich lasek.
-Slash... jeśli taki widok cię zawstydza to możesz wyjść – zmieniła ton na poważny i położyła się na chodniku.
-Nie zawstydza, ale nie jestem, aż tak najebany, żeby ci dać go pieprzyć na środku ulicy.
-Slash...-zawyła machając nogami w górze – ty praktycznie zawsze jesteś najebany.
-Trafna uwaga.-pokiwał głową Izzy.
-Oj! Dajcie mu go przelecieć i tyle!- zaśmiał się Steven kręcąc w miejscu, który od długiego czasu był dziwnie cichy.
-Jeśli już mądrusiu to jej, a nie mu i kurwa dupa mi zaczyna odmarzać! Dziwki w hotelu mają jakieś czekać, a wy kurwa mi tutaj cyrki urządzacie!
-Slash! Widzisz?! Nawet Axl jest na ciebie wkurwiony! -krzyknęła patrząc z wyrzutem w stronę Mulata.
-Ok... dosyć tego.. wstawaj Ali...-Axl złapał ją za dłoń i podniósł do góry.
-Duff, kochanie!-znowu rzuciła się w stronę blondyna.
-Było ją kurwa zostawić na tej ziemi... teraz znowu zacznie go rozbierać.
-O co wam kurwa chodzi?! Nie mogę już z nim spać?! Kim wy jesteście?!
-Jeśli, któryś jeszcze da jej takie gówno, to przysięgam, że Duff będzie się nią sam zajmował! Niańke pieprzoną by chciał mieć. - burknął Axl i powoli ruszył przed siebie.
-Ali, ok już?-spytał Izzy mierząc dziewczynę wzrokiem.
-Okey, okey...- mruknęła niezbyt zadowolona - W hotelu też nie pozwolicie mi go dotknąć? - ruszyła za Rudym, lekko chwiejnym krokiem.
-A w hotelu rób sobie co chcesz.
-O kurwa... - stanęła jednak w pewnym momencie i zaśmiała – zapomniałam torebki z baru! - puknęła się dłonią w czoło.
-No o kurwa, leć po nią, a my pomału się toczymy w stronę hotelu.-nakazał Mulat, a ona wykonała jego polecenie. Wróciła się do baru i rozejrzała dookoła próbując przypomnieć sobie gdzie ją zostawiła. Podeszła do stolika, przy którym wcześniej siedzieli, lecz był już zajęty przez kogoś innego.
-Mam nadzieję, że nie przeszkadzam, ale została tutaj może moja torebka? - spytała słodko się uśmiechając.
-A została – odpowiedział jej jeden z mężczyzn, podając jej zgubę – może się dosiądziesz? - przesunął się w bok robiąc jej miejsce.
-Czemu nie?-wzruszyła ramionami i usiadła koło niego. Przy stoliku siedziała jeszcze jedna para, ale teraz była zajęta sobą. Przeniosła wzrok na mężczyznę obok siebie. Długie, czarne włosy miał związane w kitkę, a jego prawie, że czarne oczy świdrowały ją na wskroś.
-Więc czego się napijesz?-spytał.
-Whiskey jak najbardziej wystarczy – odpowiedziała puszczając mu oczko i bez pytania chwytając jego szklankę.
-Hmm...-mruknął, a jego kąciki ust lekko się uniosły – Widzę, że nie tracisz czasu.
-Życie jest zbyt kurewsko krótkie.
-Racja. - zalotnie oblizała wargi – Pozwolisz, że teraz jednak ci zamówię drinka – kiwnął w stronę kelnerki, która już po chwili przyniosła zamówienie.
-Nie jesteś stąd, prawda? Chyba, że po prostu tak doskonale mówisz po angielsku.
-Pochodzę z Chicago – wyjaśniła opierając głowę o zagłówek fotela.
-W takim razie co cię sprowadza, aż tutaj?
-Sama nie wiem... - wybuchnęła śmiechem.
-I taka piękna dziewczyna jak ty jest tutaj sama? - delikatnie przysunął się bliżej niej.
-Akurat w tym momencie tak. Wszystkie chamy mnie zostawiły... - udała smutną i znowu przechyliła szklankę.
-Chamy?
-Zbyt wiele do pierdolenia – machnęła ręką i raptownie wyprostowała – A ciebie co tutaj sprowadza?
-Rodzina i przy okazji koncert.
-Koncert?
-Guns N' Roses.
-Tych chujów... - wybuchnęła śmiechem, kręcąc głową przypominając, że przecież miała wejść tutaj tylko na chwilę, ale skoro już i tak się zasiedziała?
-Znasz ich?
-A kto ich nie zna? - zaśmiała się, a on do niej dołączył.
-Racja... Tak w ogóle jestem Carol – wyciągnął przed nią swoją dłoń.
-Alison.


-Długo mam jeszcze czekać? - mruknęła brunetka seksownie zachrypniętym głosem. Nie musiała czekać. Brunet przyparł ją do ściany i zaczął całować po szyi, jego zarost drażnił jej skórę, ale teraz jej to nie przeszkadzało. Jednym ruchem zdarła z niego koszulę, a guziki rozsypały po całej podłodze. Była tak napalona, że cudem udało mu się zaciągnąć ją do łazienki. Zaczął schodzić głową niżej, w stronę jej piersi, ale ona odepchnęła go do tyłu w stronę umywalki. Przywarła do niego całym swoim ciałem i rozpięła zamek spodni, biorąc w dłoń jego członka. Kiedy był już gotowy do działania, zrzuciła z siebie swoje koronkowe figi, a on wziął ją na ręce i zdecydowanym ruchem w nią wszedł, na co głośno jęknęła.
-Zerżnij mnie kurwa! - wrzasnęła, a on zaczął się w niej szybko poruszać – Zerżnij! - krzyknęła jeszcze głośniej i przygryzła wargi. Każdy jego ruch sprawiał jej ból, ale i nieopisaną przyjemność, której chciała jeszcze więcej i więcej. - Mocniej! - wykonał jej polecenia, a ona wgryzła się w jego ramię. Jej ciało przeszedł silny orgazm, a brunet odsunął się od niej. Jedną dłonią starła pot z czoła i posłała swojemu towarzyszowi brudny uśmieszek.
-Jeśli myślisz, że to koniec, to się mylisz.- uniosła do góry brwi i złapała go za rękę, wbijając zachłannie w jego usta. Wepchnęła go do kabiny i posadziła na toalecie. Stanęła przed nim w lekkim rozkroku, a on swoimi palcami zawędrował pod jej spódniczkę. Szybkimi ruchami zaczął pieścić jej krocze, a ona odchyliła głowę do tyłu i próbowała złapać oddech, gdy przeszedł ją dreszcz nie czekała, tylko od razu złapał w dłoń jego członka i usiadła na nim rozkrokiem. Na jej twarzy malowało się coraz to rosnące podniecenie. Zachowywała się jakby coś w nią wstąpiło. Nie panowała nad swoimi ruchami, chciała zaspokoić podniecenie, więc je zaspokajała. Po kolejnej fali rozkoszy, która przeszła jej ciało opadła na jego ramiona i próbowała uspokoić oddech. Po chwili zakręciło się jej w głowie i poczuła mdłości.
-Odejdź...-mruknęła schodząc z bruneta.
-Lalka... jeszcze twoja kolej...- chwycił jej włosy, próbując zmusić ją do uklęknięcia.
-Odejdź! - wrzasnęła odpychając go od siebie na co dostała silny cios w policzek, aż upadła na podłogę, uderzając głową w ścianę.
-Będziesz robiła, to co ci karzę!-ryknął, uderzając ją czubkiem buta w brzuch. Żołądek podszedł jej do gardła i podniosła głowę nachylając się nad toaletą. Zaczęła wymiotować z trudem podtrzymując się na rękach.
-Pieprzona dziwka!- brunet uderzył ją pięścią w tył głowy, na co zachłysnęła się wymiocinami. Z jej oczu zaczęły płynąć łzy, nad którymi nie mogła zapanować, a ciałem wstrząsać silne dreszcze. Kiedy była już pewna, że nic więcej nie zostało w jej żołądku osunęła się na ścianę, a głowa bezradnie opadła o ramię.
-I co? Kazałbym ci go wziąć do buzi szmato, ale jebie od ciebie na kilometr.- znowu poczuła silne uderzenie na swoim policzku. Nie miała siły nawet na to by się bronić. Usłyszała trzaśnięcie drzwiami i odetchnęła z ulgą. Chciała się podnieść, lecz zamiast tego upadła na podłogę, a jej ciałem wciąż targały dreszcze, nad którymi nie mogła zapanować. Drzwi znowu się otworzyły i zobaczyła przed sobą czyjeś buty.
-Zostaw mnie... proszę... zostaw mnie...- jęknęła, zakrywając dłońmi głowę, a jej gardo się zacisnęło, przez co nie mogła złapać powietrza.
-Alison kurwa! - usłyszała znajomy głos i z trudem otworzyła powieki. W jednej chwili znalazła się w ramionach mężczyzny.
-Oddychaj, już spokojnie. Wdech, wydech... Alison, kurwa! Oddychaj! - potrząsnął nią, gdy nie reagowała. - Wdech. Spokojnie... wdech, wydech! - jego głos się trząsł, ale próbował mówić do niej w miarę spokojnie. Posadził ją na umywalce i odkręcił wodę polewając jej twarz – Już... oddychaj, oddychaj... - patrzyła w jego zielone oczy i próbowała zastosować do jego poleceń. Gdy mogła już w miarę normalnie oddychać nachylił jej twarz na umywalką i jeszcze raz przemył wodą.
-Napij się...-rozkazał, a ona z jego pomocą nabrała do ust wody. Oparła się plecami o lustro i próbowała uspokoić już tylko drżące dłonie. Z tylnej kieszeni wyciągnął chusteczkę i podłożył jej pod nos, z którego ciurkiem leciała krew, a drugą do jej wargi, która została rozcięta i dopiero teraz zaczynała czuć ból. - Nachyl się...-delikatnie chwycił jej głowę, na co syknęła – Przepraszam... - wsadziła głowę między kolana, a on zatkał jej nos. Gdy krew przestała jej lecieć, złapał ją pod ramie i postawił na ziemi. Powolnym krokiem ruszyli w stronę wyjścia. Złapał taksówkę i zapakował ją do samochodu. Gdy usiadł koło niej i niepewnie przygarnął do swojego ramienia dopiero wtedy zorientowała się, że cały czas płacze.
-Dziękuje Axl...-szepnęła wtulając głowę w jego klatkę.
-Nie przemęczaj się. - Nie odezwała się już więcej. Narkotyki i alkohol przestawały działać, a ona zdała sobie sprawę co zrobiła. Wszystko ją bolało, ale najbardziej bolała ją myśl, że zdradziła Duffa. Gdy zajechali pod hotel zaprowadził ją do swojego pokoju i położył w łóżku. W mgnieniu oka zasnęła, a rano obudziło ją trzaśnięcie drzwi. Podniosła się do góry i ujrzała przed sobą Rudego. Objechał ją spojrzeniem i poszedł w drugi kąt pokoju, szukając czegoś w walizce. Wygrzebała się delikatnie z pościeli i przysiadła na brzegu łóżka obserwując poczynania wokalisty. Chciała przerwać tą dręczącą ciszę, ale nie wiedziała jak.
-Dziękuje i przepraszam za wczoraj...-szepnęła niepewnie, a on tylko delikatnie pokiwał głową – Nie wiem co by się stało gdyby cię przy mnie nie było... Jak mogę ci się odwdzięczyć? - Cisza... głucha cisza, która zaczynała doprowadzać ją do szału – Axl? - wstała i do niego podeszła, podniósł na nią wzrok – Powiesz coś?
-Jesteś ważna dla Duffa, więc zrobiłem to dla niego. - 'Ważna dla Duffa' te słowa rozbrzmiewały w jej głowie i czuła ból, który jednak nie był spowodowany rozciętą wargą, czy uderzeniem w głowę. Poczuła łzy wzbierające się pod powiekami
-Gdzie on jest?
-U siebie. - nie czekając dłużej opuściła pokój. Stanęła przed drzwiami 273 i po kilku głębokich wdechach nacisnęła klamkę. Przestąpiła próg i od razu usłyszała Jego głos.
-Mała – uśmiechnął się w jej kierunku, ale uśmiech zaraz zszedł z jego twarzy i podbiegł do niej – Co ci się stało? Matko kochana... kto ci to zrobił? Choć tutaj...- mocno ją do siebie przytulił i pocałował w czubek głowy. Był w samych bokserkach, a po jej twarzy zaczęła spływać woda z jego włosów. Zaczęła płakać, a on przytulił ją jeszcze mocniej – Shh... jesteś ze mną... nic ci już nie grozi... jak do tego doszło? Kurwa! Jak zwykle musiałem wszystko zjebać i się zalać... nic nie pamiętam... Następnym razem kiedy dopadnę się jak świnia do alkoholu, to jebnij mnie w łeb... Jak ty wyglądasz... Wszystko moja wina.
-Duff...-szepnęła nie mogąc już znieść jego tonu głosu. Brał winę na siebie, a to ona sama była sobie winna. To ona wszystko spieprzyła.
-Jestem przy tobie.
-Duff, muszę ci coś powiedzieć... - odchylił głowę do tyłu i niepewnie na nią spojrzał.
-Jasne... chodź...-posadził ją na łóżku i objął ramieniem. Spuściła głowę na dół i wpatrywała w swoje dłonie. Czuła się jak ostatnia szmata, a nie pomagało jej jeszcze czułe spojrzenie blondyna. Czekał, a ona zastanawiała się jak skleić słowa... Wiedziała, że wypowiedzenie ich może spowodować, że straci go raz na zawsze, a teraz po prostu nie wyobrażała sobie życia bez niego. Była w nim bezgranicznie zakochana i był jedyną osobą na ziemi, która się teraz dla niej liczyła. Właśnie dlatego musiała być z nim szczera.
-Zdradziłam cię. - z trudem przeszło jej to przez gardło. Czekała na wrzask, wybuch złości z jego strony, zamiast tego poczuła silne ramiona ją oplatające. Podniosła głowę do góry i na niego spojrzała. Oparł głowę o jej ramię i delikatnie je pocałował.- Duff, słyszałeś? Zdradziłam cię.
-Słyszałem.
-I co? Nie wrzaśniesz na mnie, nie rzucisz mnie?
-Kocham cię.
-Ale przespałam się z jakimś obcym facetem!
-No właśnie. Obcym, to nie był Steven, czy Axl.
-Ale, ale...- zaczęła się jąkać.
-Mała... nie musisz mi się tłumaczyć.
-Ale ja... ja nie panowałam nad tym... przepraszam. Wiem, że przepraszam nic tu nie da. Zachowałam się jak skończona dziwka i szmata...
-Hej...powiedziałem, że nie musisz mi się tłumaczyć... Powiedz mi lepiej dlaczego jesteś cała zakrwawiona. - spojrzała w dół na swoją koszulkę i dopiero wtedy zobaczyła, że jest cała we krwi. Zatrzęsły jej się ręce, gdy przypomniała sobie tą część wieczoru, ból przy uderzeniu, gdy nie mogła oddychać.
-Przesadziłam z alkoholem i ogólnie narkotykami...
-Kto ci to zrobił?
-To- to... po tym... - czuła rosnącą w gardle kluchę – należało mi się. Dostałam odpowiednią nauczkę za to co zrobiłam.
-Alison! Oszalałaś? Nauczka? To kurwa moja wina! Gdybyśmy wtedy nie wzięli tego szajsu, a ja nie zalał jak dzika świnia nic by ci się nie stało! A tak jesteś cała poobijana... Obiecałem sobie, że cię nie skrzywdzę, a przeze mnie mogłaś nawet stracić życie! - w jego oczach pojawiły się łzy i mocno ją do siebie przyciągnął – Przepraszam... tak bardzo cię przepraszam... - szepnął jej we włosy.
-Nie przepraszaj... przez to czuję się jeszcze gorzej, bo to moja wina.- mocniej zacisnęła swoją dłoń na jego ręce.
-Przestań tak mówić, nawet masz tak nie myśleć.
-Ale kiedy to moja wina! Nie możesz brać odpowiedzialności za moje czyny.
-Czuję się za ciebie odpowiedzialny, ok? Miałem się tobą zająć, zaufałaś mi i przeze mnie tu jesteś. Jestem najbardziej kurewsko szczęśliwym człowiekiem przez to na całej zasyfionej ziemi, ale to przez to mogło ci się coś stać... Stało się... Gdyby stało ci się coś poważniejszego... jak ty w ogóle tutaj dotarłaś?
-Axl... Axl mnie uratował... nie wiem co by się stało gdyby nie on...
-Właśnie... widzisz? Gdyby nie Axl mogłoby cię tu nie być... a to sprowadza się do mojej pierdolonej głupoty. Mała... tak kurewsko jesteś dla mnie ważna... - pocałował ją w policzek, a gdy chciała coś powiedzieć położył jej palec na ustach – Shh... nic nie mów. Zapomnijmy...
-Ale... - nie dokończyła, bo zatkał jej usta pocałunkiem. Przywarła do niego z całej siły i nie mogła uwierzyć, że jak to określał Duff 'jest najbardziej kurewsko szczęśliwym człowiekiem' i ma przy sobie kogoś takiego. Nie miał do niej pretensji i wszystko jej wybaczył... Poczuła ulgę, ale i tak czuła się okropnie. Mimo wszystko miała go przy sobie, mimo swojej głupoty. Teraz... Mogła cieszyć się nim i nie ma wyjścia - musi zapomnieć. 

Witam ;) Kolejny rozdział... Pod koniec coś przestawiło mi się w dokumencie stąd te przerwy, których ni cholery nie mogłam zlikwidować ;/ Mam nadzieję, że mimo tego da się to czytać.   

12 komentarzy:

  1. Duff - jedyny facet na całej pieprzonej Ziemi, który na wieść, że został zdradzony, wprawdzie nie z najlepszym kumplem, ale jednak, bierze dziewczynę na kolana i mówi jej, że ją kocha. Bez-cen-ne.

    OdpowiedzUsuń
  2. PIERDOLONA SUKA, TRALALA, SIALALALA.
    NIENAWIDZĘ JEJ TERAZ.
    NIENAWIDZĘ.
    GŁUPIA SZMATA.
    I JESZCZE DUFF JEJ WYBACZA. NO KURDE, BLONDYNKA BEZ MÓZGU Z NIEGO .____.
    GŁUPEK.
    IDIOTA.
    Tylko tyle mogę powiedzieć o tym rozdziale.

    OdpowiedzUsuń
  3. AAAAAAA to jest cudowne. Na początku myślałam, że zabiję Ali za tą zdradę. No bo jak można zdradzić kogos takiego jak Duff? Ale była naćpana, więc to ja trochę tłumaczy. I takie zdziwienie, kiedy Duff jej wybaczył i jeszcze brał wine na siebie. On jest taki kochany.... zapraszam do mnie na nowy rozdzial www.the-flames-burned-out.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  4. dobra trochę późno komentuje ale ok. A więc Alison zachowała się jak ostatnia dziwka aż zdziw ze Duff jej wybaczył . Dzięki temu wiemy że nie rozstaną się z powodu jakiejś głupiej przyczyny. Bezcenne jest mieć takiego chłopaka. Świetny rozdział na który długo czekałam a potem to mi się komp zespół. Pisz dalej! ;)

    OdpowiedzUsuń
  5. Zła Beatka się reklamuje :C Bo nikt jej nie lubi i nie zna :C
    Jakby co to przepraszam za spam :C Jak będę mieć czas, to przeczytam Twój twór, tylko mi jakoś przypomnij czy coś O.o
    Oto link do mnie: http://never-fear-shadows-gnr.blogspot.com/
    Baj baj! C:

    OdpowiedzUsuń
  6. Wreszcie! Nadrobiłam wszystko! Jestem z siebie taaaakaaa dumna XD
    W niektórych momentach wybuchałam takim śmiechem, ze łzy mi się w oczach pojawiały. No na przykład tamta akcja ze Slashem na korytarzu! To, że zawsze ma jeszcze Izzy'ego... No po prostu myślałam, że zdechnę! Wyobraziłam sobie Slasha jak to mówi i reakcję Izzy'ego na te słowa... Dałabym wszystko, żeby kiedyś u Stradlina zobaczyć taki wyraz twarzy XD
    Jak Alison mogła go zdradzić?! D: No czemu? :c To... to.. to takie straszne! A Duffiś taki dobry i jej wybaczył ;_; Kochana żyrafa ;_;
    Przepraszam, że dopiero teraz komentuję, ale wzięłam się za update'owanie listy polecanych i zauważyłam, że mam u Ciebie 3 zaległe rozdziały D: Poza tym, wyjechałam, a dostępu do netu nie było ;_;
    CZEKAM NA NASTĘPNY! >:3
    Pozdrawiam, niech Agrest będzie z Tobą!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ach, i przeniosłam się na nowy adres ;>
      http://my-way-your-way-anything-goes-tonight.blogspot.com/

      I napisałam już Epilog na Anything Goes, więc... Zapraszam do czytania Sweet Caress ;>
      http://sweet-caress-the-ocean-blue.blogspot.com

      Usuń
  7. PISZPISZPISZ DALEJ! :D

    OdpowiedzUsuń
  8. eee... Kiedy kolejny rozdział bo jak byś nie zauważyła już jest marzec...

    OdpowiedzUsuń
  9. ZAPRASZAM NA SWOJEGO NOWEGO BLOGA O GNR: marynowana-lasica.blogspot.com

    POZDRAWIAM, AUTORKA HELLHOUSE-BITCH :)

    OdpowiedzUsuń
  10. Nie wiem czy jeszcze jesteś zainteresowana, bo przez bardzo długi czas nie pisałam (nie miałam komputera, dysk mi padł), ale zapraszam Cię na nowy rozdział na http://swiat-cieni.blogspot.com/ :)

    Pozdrawiam cieplutko :)

    OdpowiedzUsuń