sobota, 25 sierpnia 2012

Rozdział XII

Obudziły ją promienie słońca i poczuła chłodnawe powietrze na swoim ciele. Zaspana nie mogła sobie przypomnieć jak się tutaj znalazła, ale po chwili wszystko ułożyło się w jedną całość. Delikatnie przewróciła głowę w bok i miała przed sobą słodko śpiącego blondyna. Przypomniała sobie jego wczorajsze słowa, a jej serce mocniej zabiło. Podniosła się delikatnie na łokciu i poczuła okropny ból całego ciała. Zresztą co się dziwić, skoro całą noc spędziło się na dachu? Zignorowała to jednak teraz i pocałowała czubek nosa Duffa. Wymruczał coś niezrozumiałego i jedną ręką odgarnął z czoła włosy. Złożyła całusa na jego policzku, czole, ustach, aż wreszcie otworzył brązowe oczy i było widać, że sam ledwo co kontaktuje. Zachichotała i jeszcze raz pocałowała go w usta, ocknął się i mocniej do siebie przytulił, gdy się oderwali lekko się skrzywił.
-Jak mnie dupa napierdala... kurwa... straciłem ją...-zaczął jęczeć.
-Wszystko na swoim miejscu, choć czuje, że moja też odpadła.
-Czas się zbierać... nie chcemy, żeby ktoś widział nasze gołe tyłki... chociaż... dla mnie możesz się nie ubierać...-mruknął całując ją w nagie ramię. Ubrali się i leniwie ruszyli w stronę domu, trzymając się za ręce i rozmawiając o mało ważnych rzeczach. Popchnęli ciężkie drzwi i Duff niepewnie rozejrzał się dookoła.
-Co jest kurwa?-wszedł w głąb domu. Panował tutaj syf jakich mało, ale nigdzie żywej duszy – gdzie ich kurwa wszystkich wywiało?
-Sprawdź dół, a ja sypialnie.-zarządziła Alison i pobiegła na górę, zajrzała w każdy kąt na górze i nigdzie nikogo nie zastała. Na schodach spotkała Duffa, który zaczął coraz bardziej się martwić.
-I co?-mruknął.
-Nic, nikogo.
-Kurwa...-zaczął przystępować z nogi na nogę – zapomniałem o jakimś spotkaniu? Nie no... przecież byliby tutaj inni... wywiało każdego...
-Na pewno gdzieś zabalowali i leżą w jakiś krzakach jak zwykle, znajdą się.-cmoknęła go w policzek i rozległ się dzwonek do drzwi.
-Widzisz? To na pewno oni.- Duff biegiem poleciał do drzwi i otworzył je z nadzieję, jednak przewrócił oczami, gdy zobaczył przed sobą Bena, managera.
-Skąd w ogóle wiesz gdzie mieszkamy?
-A może by tak przywitanie? Witam. Musiałem się pofatygować, bo nie odbieracie telefonów, nie było was w żadnej zapchlonej norze, ale wystarczyło spytać się pierwszą lepszą dziwkę, by dowiedzieć się gdzie odbywała się najlepsza impreza i jak widzę nie myliłem się.
-Ehm...-Duff nie wyrażał entuzjazmu – a co to takiego 'ważnego'?
-Darowałbym sobie ten sarkazm. Jest 8 rano o 11 macie spotkanie z wytwórnią.
-Spotkanie? Jakie spotkanie? Nic mi kurwa nie mówiłeś wcześniej o żadnym spotkaniu! W jakiej sprawie?
-Spokojnie. Nie mówiłem, bo sam dowiedziałem się dwie godziny temu, a w jakiej sprawie, to też nie wiem, bo musiałem latać i was szukać. Radziłbym się tam zjawić, bo będziecie mieć niezłe kłopoty!-pogroził mu palcem przed nosem. Duff zamknął za nim drzwi i oparł framugę.
-Kurwa! Gdzie wsiąknęło tych debili?! Nie ustala się spotkania tak nagle! Jak ich nie znajdę, to mogą nawet zerwać ten jebany kontrakt!
-Spokojnie... znajdą się... na pewno...-Duff upadł na kolana, bo drzwi o które się opierał się otworzyły.
-Co do chuja?!-wrzasnął, a w progu stanął wyglądający jak siedem nieszczęść Steven. Duff podskoczył i go do siebie przytulił – Całe szczęście!
-Duff, kurwa. Przestań drzeć tą parszywą mordę. Całkiem cię już pojebało, że się tak na mnie rzucasz?
-To już nie można cieszyć się, że cię widzę?! Już myślałem, że was całkiem wsiąkło! Niech te debile szybciej idą za tobą!
-Jakie debile? I mówię kurwa przestań wrzeszczeć, bo czuje, że mój mózg zaraz wypadnie uchem.
-Jakie kurwa? Jeden taki ze skrzeczącym głosem jak jakaś świnka morska, rudy, pedalskie ruchy, drugi to jakiś jebany, farbowany na czarno pudel i ich trzecie czarna dziwka.
-Izzy, Axl i Slash?
-Nie kurwa!-Duff wzniósł ręce do góry – Jackson, Preslay i Elthon John!
-A co mnie te jebane chuje obchodzą? Byli na imprezie?
-Stevenson! Do kurwy nędzy ogaranij dupę! Gdzie Slash, Axl i Izzy?!
-To nie można tak od razu, tylko musisz o jakiś ssakach pierdolić?
-Mów.
-A skąd mam wiedzieć? Chyba widzisz, że dopiero co wszedłem do domu.
-No to się dowiedz do kurwy nędzy! Był Ben i o 11 mamy jebane spotkanie z wytwórnią, a tamci przepadli i nigdzie ich nie ma! Zachciało się chujom ćpania! Udupią nas, Steven!
-Spytaj się ludzi, a nie na mnie drzesz japę.
-Tylko, że kurwa nikogo tutaj nie ma!
-Nie ma?-blondyn zmarszczył brwi.
-Są! Tylko zachciało mi się robić jaja, bo mi się nudzi.-Steven spojrzał się na niego pytająco.
-Kurwa...-Duff odchylił głowę do tyłu i zaczął cicho liczyć – Nie ma ich! Rozumiesz w jakiej jesteśmy dupie?!
-I nie ma nikogo? Puk, puk – uderzył kilka razy w głowę przyjaciela – włącz czasem to coś co masz pod tymi tlenionymi włosami. Nie ma ludzi, nie ma ich, więc gdzie są? W pace kurwa siedzą.
-Policja!-krzyknął Duff klaszcząc w dłonie.
-Brawo Duff.... punkty dla ciebie...-mruknął Steven i go wyminął kierując się do kuchni.
-A ty gdzie kurwa leziesz?!
-Napić się?
-A kto tych pojebów wyciągnie z więzienia?!
-Może zamów taksówkę, bo nie zamierzam kurwa lecieć taki kawał.- Duff podleciał do telefonu i po chwili siedzieli już w samochodzie. Steven przysypiał na ramieniu przyjaciela, który ledwo co mógł zmieścić swoje długie nogi pomiędzy siedzeniami. Zajechali pod komisariat, Duff pociągnął za klamkę i na chodnik wytoczył się na pół śpiący perkusista.
-Kurwa! Naprawdę się ciebie żarty trzymają! Nie chcesz czasem kopa w dupę dostać?-krzyknął Steven, zdecydowanie w nocy przesadził, bo dzisiaj był coś nie w humorze. Weszli do środka i zostali zjechani z góry na dół spojrzeniami znudzonych policjantów. Oparli się o ladę.
-Dzień dobry, ja przyszedłem po przyjaciół.
-Nazwiska.
-Axl Rose, Izzy Stradlin i Saul Hudson.
-Sądzę, że to raczej nie możliwe.
-A to dlaczego?
-Ponieważ byli już kilka razy spisywani.
-A kaucja?
-No cóż...
-Proszę, to dla mnie bardzo ważne.
-Musiałby pan zapłacić 10 tysięcy.
-Ile?!-wrzasnął Duff, a Steven wybałuszył oczy na wierzch – jaja jakieś kurwa?!-Alison położyła mu dłoń, widząc spojrzenia skierowane w ich stronę.
-Proszę się zachowywać, bo zaraz pan wyląduje z kolegami. Tyle ile powiedziałem. Pańscy koledzy już kilka razy weszli w konflikt z prawem.-powiedział policjant służbowym tonem, jakby z wielką łaską musiał udzielać im informacji.
-Steve... ile masz przy sobie?-zwrócił się do przyjaciela.
-Jestem spłukany... Mam jedynie na koncie, ale zamrożone.
-Ja to samo...-zacmokał kilka razy pod nosem i odwrócił w stronę policjanta – proszę ściągnąć z konta pana Bena Lood.
-Czy to któryś z panów?
-Nie.
-W takim razie nie mogę.
-Ten pan zarządza naszymi funduszami, pracuje dla nas, więc nie ma problemu.
-Nie mogę bez żadnego potwierdzenia.
-Proszę pana... powiem tak... jest on naszym managerem, a za godzinę mamy zjawić się w naszej wytwórni.-Duff nachylił się nad nim i założył ręce.
-A kto to potwierdzi?
-Proszę zadzwonić do Geffen Records, spytać o Bena Looda oraz panów, których chcemy wyciągnąć.-wtrącił się Steven, szybko na kartce pisząc numer i podsuwając go policjantowi. Niechętnie chwycił telefon. Po 20 minutach wyszli przed budynek ze skacowaną trójką.
-Pojebało was?! 10 tysięcy! I to kurwa z wytwórni! Jakim cudem dostała się tam policja?!- w Duffa coś wstąpiło i zaczął na nich wrzeszczeć.
-A chuj wie!-wrzasnął Rudy – ktoś nas podjebał! Zadowolony?! I kim kurwa jesteś żeby wrzeszczeć na mnie?!
-Kolesiem, który kurwa uratował wam dupy, bo inaczej byście spędzili 48h zamknięci w jebanej puszce!
-A kto cię kurwa prosił o ten ratunek?! Dzwoniłem do ciebie!? Błagałem na kolanach?!
-To sobie kurwa teraz sam idź do wytwórni skoro taki jestem niepotrzebny!
-I chuj! Jak chcesz to sobie rób co chcesz!
-Dosyć! Zamknąć wszyscy japy!-krzyknął Saul i złapał Duffa, który już chciał gdzieś odejść. - Duff, Steven, Alison, dziękujemy za uratowanie nam tyłków przed wytwórnią, a teraz Axl zamknij jadaczkę i lepiej skupmy na tym czego od nas mogą chcieć.
-Jak nie chce, to droga wolna!-krzyknął Rudy.
-Zamknij się! I lepiej podziękuj, a nie niepotrzebnie drzesz tą jadaczkę.
-Za co mam dziękować?!
-Za to, że cię wyciągnęliśmy z paki, debilu?-bąknął Steven, patrząc na niego z litością.
-Dziękuje! Zadowoleni?! A teraz kurwa może idziemy, bo zaraz się spóźnimy?!-Steven się uśmiechnął, poklepał go po plecach i ruszyli w stronę taksówek.


Wysiedli przed wytwórnią i zaniepokojeni popatrzyli po sobie. Przez drogę każdy z nich zdążył się już uspokoić i teraz martwił tym o co może chodzić. Nigdy jeszcze spotkania nie były ustalane w tak szybkim terminie i nie mogło to wróżyć nic dobrego.
-Ejj... ale o żadnym koncercie nie zapomnieliśmy, nie?-mruknął Izzy podciągając spodnie i skacząc w miejscu.
-Ja sobie o żadnym nie przypominam...-Slash podpalił papierosa Axla i ruszyli w stronę budynku. Weszli do windy i nacisnęli odpowiedni guzik, modląc żeby się popsuła i nie dowiedzieli o co chodzi.
-Axl, pojebie weź odczep się od moich włosów.-włosy Saula zaczepiły się o ćwieki Axla i nie mógł podnieść głowy do góry. Rudy chciał wykonać gwałtowny ruch do przodu, ale Mulat ścisnął go za rękę.
-Co ty kurwa wyprawiasz?!
-Odczepiam cię, tak?
-Chcesz żebym kurwa włosy stracił?!-Slash spiorunował go spojrzeniem.
-Jak stracisz trochę i tak nic się nie stanie.
-Mam może kurwa cię na łyso ogolić?!
-Sam się ogol.
-Szmata.
-Sam jesteś szmata.
-Szmata jakich kurwa mało.
-Chuj! Z jebanymi krzakami zamiast włosów!-zaczęli się szamotać z jego włosami, a Duff ciężko westchnął i podszedł do nich.
-Uspokoić się kurwa i stać w bezruchu chyba, że każdy z was chce coś stracić.- od razu opanował sytuację, a Ci spojrzeli na niego z wyrzutem i to jeszcze obrażeni.
-I co? Tak cholernie ciężko?
-Dobra, teraz dajcie sobie spokój z włosami i swoimi innymi, jakże ważnymi sprawami.- powiedział Izzy wychodząc z windy, która się właśnie otworzyła. Poszli do recepcji i Axl posłał pracującej tam kobiecie jeden z tych swoich pięknych uśmiechów, a Slash próbował dojrzeć jej nogi pod biurkiem. Izzy i Steven stanęli znudzeni z boku i zaczęli rozmawiać.
-Poczekasz?-Duff podszedł do Alison, oparł głowę o jej czoło i delikatnie uśmiechał pod nosem.
-A mam jakieś inne wyjście?
-No w tej sytuacji chyba jednak nie...
-Więc poczekam...-delikatnie musnął jej usta, drugi raz trochę bardziej namiętnie i oplótł w pasie.
-Ej! Romeo czekają na nas!-krzyknął Axl i wyczekiwał, aż ten wreszcie się ruszy. Niechętnie oderwał się od brunetki i ruszył za przyjaciółmi. Zapukali do drzwi i usłyszeli ciche 'wejść'. Ben stał przy stole z grobową miną, a dwójka producentów siedziała na swoich stałych miejscach, jednak ich uwagę przykuł mężczyzna przy oknie.
-Alan?-spytał Rudy i wtedy odwrócił się w ich stronę.
-Cześć chłopaki.-uśmiechnął się do nich, kiwając ręką. Alan był ich wcześniejszym, mega zajebistym managerem, nie to co ten parszywy Ben.
-Panowie, usiądźcie bo mamy kilka ważnych spraw do obgadania.-zajęli wskazane miejsca i wyczekiwali.
-Jest kilka spraw, na które musicie wyrazić zgodę. Zauważyliśmy, że bardzo dobrze pracowało wam się z panem Alanem, a on sam wykazuje duże zainteresowanie wami, więc... czy zechcielibyście aby przejął on posadę pana Looda?
-Pierdolicie?-wyrwało się Saul'owi.
-Nie, panie Hudson.
-Jeszcze się nas pytacie?!-wykrzyknął Steven, uśmiechając od ucha do ucha. - Jasne, że się zgadzamy!
-W takim razie wszystko już ustalicie sami. Czekamy na nowy materiał, panowie. Chcielibyśmy, aby znalazł się na naszych biurkach jak najszybciej i znacznie zadowolił. Do widzenia.-wstali za biurka i ruszyli w stronę drzwi, kiedy tylko przekroczyli próg chłopaki rzucili się na Alana.
-Wreszcie!!!-krzyknął Axl.
-Emm... Ben, no wiesz... nie ten, że cię nie lubimy ani nic, ani, że ci nic nie podrzucaliśmy, i że to przez nas wylądowałeś w szpitalu, ani że nie uważamy, że jesteś skończonym chujem i w ogóle do dupy, ale... dzięki za współpracę, która tak szczerze była do dupy!-Steven wygłosił przepiękną przemowę i przytulił całe szczęście już byłego managera, który tylko się skrzywił.
-Zobaczymy jak długo tak pociągniecie. Życzę powodzenia.- rzucił na odchodne i wyszedł.
-Dobra chłopaki... a teraz proszę się ogarnąć. Pracujecie nad nowym materiałem?
-Cały czas...-przytaknął Axl.
-No to oby tak dalej. Nie obijać się i teraz jesteście wolni, jak coś będę dzwonił i przypominam, że jesteście na każde moje skinięcie, bez żadnych wymówek.
-Dzięki, Alan...-Saul klepnął go w plecy i opuścili pomieszczenie. Duff od razu podszedł do Alison i do siebie przytulił. W znacznie lepszych humorach wrócili do domu. Saul i Duff pojechali do siebie po swoje rzeczy, a chłopaki do siebie. Alison została w domu i zdecydowała się posprzątać cały bałagan, który został zrobiony po imprezie.




-Duff, bierz swoje włosy z mojej buzi...-wybełkotał Slash i przewrócił w bok spychając blondyna z łóżka, który nawet na to nie zareagował. Alison leniwie otworzyła oczy i ujrzała przed sobą burzę loków Mulata, który jakimś cudem znalazł się w ich łóżku, albo oni jego... Przejechała dłonią po obolałych skroniach i nakryła poduszkę na głowę. Kolejny raz nieźle zaszalała i ostatnimi czasy nawet przestała liczyć, który to już raz. Ale tak to już z nimi było... albo szlajali się po clubach albo sami zapijali u siebie w domu, a ona z nimi. Czasami zasypiała świadoma tego co robi, a innym niczego nie pamiętała. Tym razem to drugie. Wystawiła jedną nogę za krawędź łóżka, bo chciała dostać się do łazienki, zahaczyła jednak o długie nogi blondyna i twarzą wylądowała na ziemi.
-Kurwa mać...-zaklęła pod nosem, podnosząc się na łokciach – Patrz Duff gdzie te nogi zostawiasz...
-Przecież one tylko leżą... koło mnie...
-To je przestaw, żeby nie leżały koło ciebie.- podniosła się i chwiejnym krokiem ruszyła w stronę łazienki. Przekręciła kurek i oblała twarz zimną wodą. Dopiero wtedy choć trochę się ocknęła i spojrzała w lustro. Wyglądała jak trup i w sumie powinna się już przyzwyczaić do takiego widoku, jednak nie mogła. Związała włosy gumką do tyłu i patrzyła chwilę w swoje odbicie. Drzwi się otworzyły i wpadł na nią na wpół śpiący Saul.
-Nie widzisz, że zajęte?
-Zaraz mi pęcherz rozsadzi. Nie musisz wychodzić...-mruknął i podszedł do toalety. Prychnęła pod nosem i zamknęła za sobą drzwi. Rozejrzała się po pokoju i okazało się, że są w dobrym. Podeszła do leżącego wciąż Duffa i położyła mu dłoń na czole.
-Wstawaj.
-Mała... podaj mi coś do picia...-jęknął otwierając jedno oko. Wykonała jego polecenie i wtedy usiadł.- Jazda... nic kurwa nie pamiętam...
-Chyba nikt nie pamięta...
-Wszystko ok?- spojrzał na nią z troską.
-Pomijając cholerny ból głowy, to tak.- z łazienki wyszedł Slash, pokazując im fucka i opuścił pokój.
-Chuj.-mruknął blondyn i potarł zmęczone oczy. Podniósł wzrok na brunetkę i delikatnie uśmiechnął. Odwzajemniła gest i przysunęła bliżej w jego stronę. Objął ją ramieniem i złączyli się w namiętnym pocałunku.
-Tyłek mnie boli...-skrzywiła się i położyła na wygodnym łóżku.
-Uciekasz ode mnie?-spytał z udawanym wyrzutem.
-Zaraz uciekam... ale swoją drogą... trochę teraz nie wyglądasz...-posłała mu przepraszający uśmiech, na co on otworzył szerzej oczy i złapał ją za biodra, stając nad nią.
-Wyglądam... ja zawsze wyglądam.-przymrużył oczy i cicho wyszeptał, dumnie zarzucając włosami.
-Duff... tylko w swoich oczach kiedy jesteś pijany lub naćpany... Prawda jest trochę bardziej okrutna.
-Odwołaj to!
-Nie zamierzam nic odwoływać.
-Odwołaj!-zagroził jej palcem przed nosem z kamienną miną.
-Powiedziałam – nic nie odwołam! Przepraszam, że trochę podupadło pana ego, ale ktoś to musiał powiedzieć wreszcie. Nie mogłeś żyć ciągle w kłamstwach, które szepcze ci do ucha Steven.
-Teraz to przesadziłaś!-krzyknął i zaczął łaskotać ja po żebrach, co zawsze doprowadzało ją do nieopanowanego śmiechu.
-Duff! Przestań!!! AAA!!! Przestań do jasnej cholery!-zaczęła się śmiać i szamotać, jednak on na niej usiadł i nie zwracał uwagi na jej krzyki i błagania.
-Teraz to puszczaj... a tak to kłapie jęzorem na biednego mnie, jak nie wiem...
-Przeeestańńńń! Czuje się wtedy gwałcona! Duff nie!
-Gwałcona?! No proszę... co ty nie powiesz?-uśmiechnął się łobuzersko i jeszcze bardziej zaczął znęcać nad dziewczyną. Zainteresowany krzykami Steven wpadł do pokoju, jak zwykle uśmiechnięty.
-Co się tutaj dzieje?!- zobaczył szamotającą dwójkę i ucieszył jeszcze bardziej – Łaskooootkiii! - pobiegł w stronę łóżka.
-Steven! Zabierz go! Proszęęęę!
-Kogo zabrać?
-Tego białego pudla co na mnie siedzi i gwałciii! Bierz go!
-Ooo nie! Za tego białego pudla w życiu cię nie puszczę!
-Gwałci? I aż tak się cieszysz?!-zaczął się śmiać i trochę poskakał – Dobraaa! Idę coś wszamać, a ty sobie z nim poradzisz. Silna babka jesteś!
-Dziękii Steven! Bardzo mi pomogłeś!-jęknęła i usłyszała tylko zamykane drzwi – Duff! - próbowała zepchnąć z siebie blondyna, jednak z marnym skutkiem. Złapała poduszkę leżącą obok i zamachnęła na niego. Nie był na to przygotowany, więc z zdezorientowaną miną wylądował na ziemi, praktycznie robiąc fikołka. Alison zaczęła się dusić i pokładać ze śmiechu na całym łóżku, a on nie wiedząc co się dzieje wstał na równe nogi.
-Chcesz to będziesz mieć wojnę!-krzyknął i rzucił w jej kierunku. Zaczęli się bić na oślep poduszkami, aż któraś z nich pękła i byli cali w pierzu.
-Niee! Poddaję się!-jęknął blondyn i opadł ciężko na plecy. W jego blond włosach wszędzie były pióra.
-Wiedziałam, że się poddasz.-opadła koło niego ze zwycięskim uśmieszkiem.
-Wygrałaś bitwę, ale wojna należy do mnie.-przechylił się w bok i pocałował ją w czubek nosa, na co słodko się skrzywiła.
-I tak uważam, że jesteś brzydki.
-Małpa... kiedyś pożałujesz tego dnia, że tak mnie nazwałaś.
-Kurczak...
-Oj.. grab sobie dalej...-złapał ją za biodra i zatkał usta pocałunkiem. Przeniósł ręce na jej plecy i jednym ruchem pozbył koszulki. Po chwili byli już całkiem nadzy i namiętnie się kochali. Po wszystkim leżeli jeszcze wtuleni w siebie przez pewien czas, aż wreszcie wzięli wspólną kąpiel i skierowali na dół, spotykając się ze spojrzeniem Izzy'ego 'wszystko słyszałem'. Ali podeszła do lodówki i wyciągnęła z niej mleko, którym zalała płatki czekoladowe, które uwielbiała. Usiadła na blacie i zaczęła pochłaniać swoje śniadanie obserwując Saula i Stevena, którzy urządzili sobie pływackie zawody w basenie. Co chwilę się podtapiali i wybuchali śmiechem. Drzwi wejściowe otworzyły się z wielkim hukiem i wpadł do domu Axl.
-Heloł ludziska! Mam nadzieję, że wszyscy powstawali! Duffuś! Kochanieńki, masz coś we włosach i wyglądasz jak jakaś pieprzona kura. Stevenson, Slash! Później wymoczycie dupy! Chodźcie tutaj!- chłopaki wykonali jego polecenie i cali obciekający wodą stanęli w salonie.
-Co tam? Załatwiłeś jakieś nowe dziewczęta?- zadał pytania Saul i było to chyba jedno z jego ulubionych.
-Ojj! Będziesz miał tych dziewcząt, ale załatwiłem coś lepszego. To znaczny nie ja, ale Alan i właśnie przekazał mi tą zacnie zajebistą wiadomość i mówię, że od tego czasu nieźle spinamy dupska.
-Cały czas mamy je spięte.- jakby na potwierdzenie swoich słów Saul nachylił się wypinając swój tyłek.
-Pies! Przestaniesz kiedyś pokazywać tę dupę?- skrzywił się Izzy.
-Po co?- Mulat rozłożył ręce – jak mam co pokazywać, to to pokazuje.
-Dobra! O dupie Slasha pogadamy kiedy indziej, a teraz lepiej mnie słuchać! Za trzy tygodnie wyruszamy w trasę po Europie, a później Kanadzie! Nie muszę chyba mówić, że mało czasu, a my musimy spiąć tyłki, tak, tak... Slash... ty swój też i ćwiczyć!-zadowolony klasnął w dłonie.
-Za ile ta trasa?-spytał Steven.
-Hej! Ogarnij czasem co się dzieje dookoła! Trzy tygodnie! Naprawdę zajebista trasa! Najlepsza jaka mogła zostać załatwiona!
-Ale że my jedziemy?-spytał Duff.
-Nieee!!! Kurwa! Sam sobie tak pierdolę, bo nie mam co robić.
-Ej no! Zajebiście chłopaki!-krzyknął Steven i chciał podskoczyć, poślizgnął się jednak i wylądował na Slashu.
-Steven! Bierzcie tą małpę ze mnie! Co ty do mnie czujesz geju?!
-Miętkę Slashuniuuu... tylko miętkę...-zawył Adler i pocałował przyjaciela w policzek, który się skrzywił i zepchnął z siebie.
-To sobie czuj ją do kogoś innego. Izzy, chętny?
-Jak zwykle zresztą. Wiesz Steven, że moje uczucia względem ciebie nie uległy zmianie.
-Ciesze się!- tym razem bezproblemowo podleciał do szatyna i go przytulił.
-Zaczynamy próby! Od jutra! Jesteśmy w czarnej dupie i trzeba wszystko doszlifować. A teraz szykować się na imprezkę!

Hej! ;D No i mamy kolejny rozdział, ale na jego temat nie będę się rozpisywać. Mam nadzieję, że nadrobiłam wszystko u Was, a jeśli nie, to na pewno nadrobię. Nie potrafię jednak powiedzieć kiedy, bo za tydzień zaczyna się szkoła, będę praktycznie cały tydzień poza domem i szczerze w ogóle nie mam pojęcia jak to będzie... Ale jakoś trzeba dać radę, nie? ;)

26 komentarzy:

  1. Nowy u mnie na http://its-so-easy-baby.blogspot.com/ :3
    Jak tylko będę miała czas nadrobię zaległości ;)

    OdpowiedzUsuń
  2. Kurde, całą noc czytałam tego bloga i O Mój Boże, jak mnie wciągnęło! ;O Piszesz bardzo ciekawie i chwilami aż płakałam ze śmiechu. Po prostu to jest świetne! Czekam z niecierpliwością na kolejny rozdział! Powiadom mnie proszę :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Hej xD Wybacz, że wcześniej nic nie pisałam, ale nie miałam jak. Za to czytałam, bo strasznie mi się to podoba xD Zajebiste jest wręcz. Takiej postaci jak Ali to chyba jeszcze nigdzie nie widziałam i chociaż jak dla mnie to jest lafstory (których na ogóle nie lubię), to i tak uważam, że to jest świetne^^ I Gunsi zachowują się jak na Gunsów przystało, co jest kolejnym plusem :D Także czekam na ciąg dalszy, a w międzyczasie jak masz chwilę i ochotę to zapraszam do siebie www.et-nulla-dies-sine-linea.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  4. Nowy na http://lookin-for-freedom.blogspot.com/. Zapraszam.

    OdpowiedzUsuń
  5. Nowy rozdzial ; )
    Zapraszam: http://welcome-to-the-jungle-motherfucker.blogspot.co.uk/

    OdpowiedzUsuń
  6. NO TAKIE WSPANIAŁE!
    Seks na dachu to, to co Ruchacze lubią najbardziej :D
    Wyobrażam sobie, że pieprze się z Duffem na dachu Whisky A Go Go... MRR.
    Jacy oni są słodcyyyyyyyyyyyyyyy <3 <3 <3
    Steven i Slash <3
    " -Miętkę Slashuniuuu... tylko miętkę...-zawył Adler i pocałował przyjaciela w policzek, który się skrzywił i zepchnął z siebie. " KOCHAM TO, TAK BARDZO <3
    I to "Duffuś" Axla :333
    ŁASKOTKI <3

    OdpowiedzUsuń
  7. DUPA SLASHA!!<33
    KOCHAM TEGO BLOGA :3

    OdpowiedzUsuń
  8. zapraszam na nowy rozdział na http://its-so-easy-baby.blogspot.com/ :3

    OdpowiedzUsuń
  9. Daaaaaj następny! Proooszę *u* Ogólnie to uwielbiam ten sielankowy "spokój" w życiu Ali. Chyba wreszcie jest szczęśliwa. Ale ciągle czekam, aż pojawi się za nią list... emm, poszukiwawczy, o! Tak łatwo przecież nie może być, co nie?
    Podoba mi się.
    Pozdrawiam i zapraszam na nowe opowiadanie :)
    sweet-caress.blog.pl

    OdpowiedzUsuń
  10. Zarzuciłam ankietką u mnie.

    OdpowiedzUsuń
  11. Przepraszam za zaległości, postaram się nadrobić w weekend. Tymczasem, na dobry początek dnia nowy, trzeci rozdział mojego jakże przegenialnego opowiadania na lookin-for-freedom.blogspot.com. Zapraszam.

    OdpowiedzUsuń
  12. Zapraszam do mnie na nowy rozdział :)

    OdpowiedzUsuń
  13. Nowa notka, zapraszam serdecznie ; )
    http://welcome-to-the-jungle-motherfucker.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  14. Nowy u mnie na http://its-so-easy-baby.blogspot.com/ :)

    OdpowiedzUsuń
  15. "Coś" u mnie.
    http://my-way-your-way-anything-goes-tonight.blog.pl/2012/09/09/nothing-lasts-forever/

    OdpowiedzUsuń
  16. Nowy u mnie.

    I przepraszam, postaram się jak najszybciej nadrobić.

    OdpowiedzUsuń
  17. hejo, hejo ;D
    U mnie info. http://welcome-to-the-jungle-motherfucker.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  18. Czekam na następny rozdziała a tym czasem w wolnej chwili zapraszam do mnie: http://life-in-the-paradise-city.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  19. Nowy na http://its-so-easy-baby.blogspot.com/ :3
    Dałam radę ze szkołą! :D

    OdpowiedzUsuń
  20. Uwaga uwaga...po długim oczekiwaniu pojawił się nowy Rock&Roll Dream: http://rock-n-roll-dream.blogspot.com/2012/09/rock-dream-6.html
    Zapraszam!

    OdpowiedzUsuń
  21. Nowy na http://its-so-easy-baby.blogspot.com/
    A kiedy u ciebie jakiś rozdział, co? :3

    OdpowiedzUsuń
  22. Dodatek u mnie http://its-so-easy-baby.blogspot.com/ :3

    OdpowiedzUsuń
  23. Hej :) Przeczytałam całego bloga już wczoraj w nocy. Jest po prostu zajebisty. Czytałam do 3 nad ranem bo nie mogłam się oderwać!!!!!Mam ogromną nadzieję że niedługo znajdziesz czas na dalsze pisanie bo nie mogę się doczekać!!!
    <33333 :)
    A tym czasem zapraszam do mnie :
    http://gunsnroses-sweet-child-o-mine.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  24. Zaczęłam coś nowego. Mam nadzieję, że wpadniesz i zostawisz coś po sobie. ;)
    http://lets-go-to-bed.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  25. Jeden z najlepszych blogów o GN'R, jakie czytałam. Świetnie wykreowałaś Gunsów, szczególnie Stevena :D I ta przemiana Alison z grzecznej dziewczynki na diablicę - cholernie pomysłowe :>

    OdpowiedzUsuń