Obudziły
ją promienie słońca i poczuła chłodnawe powietrze na swoim
ciele. Zaspana nie mogła sobie przypomnieć jak się tutaj znalazła,
ale po chwili wszystko ułożyło się w jedną całość. Delikatnie
przewróciła głowę w bok i miała przed sobą słodko śpiącego
blondyna. Przypomniała sobie jego wczorajsze słowa, a jej serce
mocniej zabiło. Podniosła się delikatnie na łokciu i poczuła
okropny ból całego ciała. Zresztą co się dziwić, skoro całą
noc spędziło się na dachu? Zignorowała to jednak teraz i
pocałowała czubek nosa Duffa. Wymruczał coś niezrozumiałego i
jedną ręką odgarnął z czoła włosy. Złożyła całusa na jego
policzku, czole, ustach, aż wreszcie otworzył brązowe oczy i było
widać, że sam ledwo co kontaktuje. Zachichotała i jeszcze raz
pocałowała go w usta, ocknął się i mocniej do siebie przytulił,
gdy się oderwali lekko się skrzywił.
-Jak
mnie dupa napierdala... kurwa... straciłem ją...-zaczął jęczeć.
-Wszystko
na swoim miejscu, choć czuje, że moja też odpadła.
-Czas
się zbierać... nie chcemy, żeby ktoś widział nasze gołe
tyłki... chociaż... dla mnie możesz się nie ubierać...-mruknął
całując ją w nagie ramię. Ubrali się i leniwie ruszyli w stronę
domu, trzymając się za ręce i rozmawiając o mało ważnych
rzeczach. Popchnęli ciężkie drzwi i Duff niepewnie rozejrzał się
dookoła.
-Co
jest kurwa?-wszedł w głąb domu. Panował tutaj syf jakich mało,
ale nigdzie żywej duszy – gdzie ich kurwa wszystkich wywiało?
-Sprawdź
dół, a ja sypialnie.-zarządziła Alison i pobiegła na górę,
zajrzała w każdy kąt na górze i nigdzie nikogo nie zastała. Na
schodach spotkała Duffa, który zaczął coraz bardziej się
martwić.
-I
co?-mruknął.
-Nic,
nikogo.
-Kurwa...-zaczął
przystępować z nogi na nogę – zapomniałem o jakimś spotkaniu?
Nie no... przecież byliby tutaj inni... wywiało każdego...
-Na
pewno gdzieś zabalowali i leżą w jakiś krzakach jak zwykle,
znajdą się.-cmoknęła go w policzek i rozległ się dzwonek do
drzwi.
-Widzisz?
To na pewno oni.- Duff biegiem poleciał do drzwi i otworzył je z
nadzieję, jednak przewrócił oczami, gdy zobaczył przed sobą
Bena, managera.
-Skąd
w ogóle wiesz gdzie mieszkamy?
-A
może by tak przywitanie? Witam. Musiałem się pofatygować, bo nie
odbieracie telefonów, nie było was w żadnej zapchlonej norze, ale
wystarczyło spytać się pierwszą lepszą dziwkę, by dowiedzieć
się gdzie odbywała się najlepsza impreza i jak widzę nie myliłem
się.
-Ehm...-Duff
nie wyrażał entuzjazmu – a co to takiego 'ważnego'?
-Darowałbym
sobie ten sarkazm. Jest 8 rano o 11 macie spotkanie z wytwórnią.
-Spotkanie?
Jakie spotkanie? Nic mi kurwa nie mówiłeś wcześniej o żadnym
spotkaniu! W jakiej sprawie?
-Spokojnie.
Nie mówiłem, bo sam dowiedziałem się dwie godziny temu, a w
jakiej sprawie, to też nie wiem, bo musiałem latać i was szukać.
Radziłbym się tam zjawić, bo będziecie mieć niezłe
kłopoty!-pogroził mu palcem przed nosem. Duff zamknął za nim
drzwi i oparł framugę.
-Kurwa!
Gdzie wsiąknęło tych debili?! Nie ustala się spotkania tak nagle!
Jak ich nie znajdę, to mogą nawet zerwać ten jebany kontrakt!
-Spokojnie...
znajdą się... na pewno...-Duff upadł na kolana, bo drzwi o które
się opierał się otworzyły.
-Co
do chuja?!-wrzasnął, a w progu stanął wyglądający jak siedem
nieszczęść Steven. Duff podskoczył i go do siebie przytulił –
Całe szczęście!
-Duff,
kurwa. Przestań drzeć tą parszywą mordę. Całkiem cię już
pojebało, że się tak na mnie rzucasz?
-To
już nie można cieszyć się, że cię widzę?! Już myślałem, że
was całkiem wsiąkło! Niech te debile szybciej idą za tobą!
-Jakie
debile? I mówię kurwa przestań wrzeszczeć, bo czuje, że mój
mózg zaraz wypadnie uchem.
-Jakie
kurwa? Jeden taki ze skrzeczącym głosem jak jakaś świnka morska,
rudy, pedalskie ruchy, drugi to jakiś jebany, farbowany na czarno
pudel i ich trzecie czarna dziwka.
-Izzy,
Axl i Slash?
-Nie
kurwa!-Duff wzniósł ręce do góry – Jackson, Preslay i Elthon
John!
-A
co mnie te jebane chuje obchodzą? Byli na imprezie?
-Stevenson!
Do kurwy nędzy ogaranij dupę! Gdzie Slash, Axl i Izzy?!
-To
nie można tak od razu, tylko musisz o jakiś ssakach pierdolić?
-Mów.
-A
skąd mam wiedzieć? Chyba widzisz, że dopiero co wszedłem do domu.
-No
to się dowiedz do kurwy nędzy! Był Ben i o 11 mamy jebane
spotkanie z wytwórnią, a tamci przepadli i nigdzie ich nie ma!
Zachciało się chujom ćpania! Udupią nas, Steven!
-Spytaj
się ludzi, a nie na mnie drzesz japę.
-Tylko,
że kurwa nikogo tutaj nie ma!
-Nie
ma?-blondyn zmarszczył brwi.
-Są!
Tylko zachciało mi się robić jaja, bo mi się nudzi.-Steven
spojrzał się na niego pytająco.
-Kurwa...-Duff
odchylił głowę do tyłu i zaczął cicho liczyć – Nie ma ich!
Rozumiesz w jakiej jesteśmy dupie?!
-I
nie ma nikogo? Puk, puk – uderzył kilka razy w głowę przyjaciela
– włącz czasem to coś co masz pod tymi tlenionymi włosami. Nie
ma ludzi, nie ma ich, więc gdzie są? W pace kurwa siedzą.
-Policja!-krzyknął
Duff klaszcząc w dłonie.
-Brawo
Duff.... punkty dla ciebie...-mruknął Steven i go wyminął
kierując się do kuchni.
-A
ty gdzie kurwa leziesz?!
-Napić
się?
-A
kto tych pojebów wyciągnie z więzienia?!
-Może
zamów taksówkę, bo nie zamierzam kurwa lecieć taki kawał.- Duff
podleciał do telefonu i po chwili siedzieli już w samochodzie.
Steven przysypiał na ramieniu przyjaciela, który ledwo co mógł
zmieścić swoje długie nogi pomiędzy siedzeniami. Zajechali pod
komisariat, Duff pociągnął za klamkę i na chodnik wytoczył się
na pół śpiący perkusista.
-Kurwa!
Naprawdę się ciebie żarty trzymają! Nie chcesz czasem kopa w dupę
dostać?-krzyknął Steven, zdecydowanie w nocy przesadził, bo
dzisiaj był coś nie w humorze. Weszli do środka i zostali zjechani
z góry na dół spojrzeniami znudzonych policjantów. Oparli się o
ladę.
-Dzień
dobry, ja przyszedłem po przyjaciół.
-Nazwiska.
-Axl
Rose, Izzy Stradlin i Saul Hudson.
-Sądzę,
że to raczej nie możliwe.
-A
to dlaczego?
-Ponieważ
byli już kilka razy spisywani.
-A
kaucja?
-No
cóż...
-Proszę,
to dla mnie bardzo ważne.
-Musiałby
pan zapłacić 10 tysięcy.
-Ile?!-wrzasnął
Duff, a Steven wybałuszył oczy na wierzch – jaja jakieś
kurwa?!-Alison położyła mu dłoń, widząc spojrzenia skierowane w
ich stronę.
-Proszę
się zachowywać, bo zaraz pan wyląduje z kolegami. Tyle ile
powiedziałem. Pańscy koledzy już kilka razy weszli w konflikt z
prawem.-powiedział policjant służbowym tonem, jakby z wielką
łaską musiał udzielać im informacji.
-Steve...
ile masz przy sobie?-zwrócił się do przyjaciela.
-Jestem
spłukany... Mam jedynie na koncie, ale zamrożone.
-Ja
to samo...-zacmokał kilka razy pod nosem i odwrócił w stronę
policjanta – proszę ściągnąć z konta pana Bena Lood.
-Czy
to któryś z panów?
-Nie.
-W
takim razie nie mogę.
-Ten
pan zarządza naszymi funduszami, pracuje dla nas, więc nie ma
problemu.
-Nie
mogę bez żadnego potwierdzenia.
-Proszę
pana... powiem tak... jest on naszym managerem, a za godzinę mamy
zjawić się w naszej wytwórni.-Duff nachylił się nad nim i
założył ręce.
-A
kto to potwierdzi?
-Proszę
zadzwonić do Geffen Records, spytać o Bena Looda oraz panów,
których chcemy wyciągnąć.-wtrącił się Steven, szybko na kartce
pisząc numer i podsuwając go policjantowi. Niechętnie chwycił
telefon. Po 20 minutach wyszli przed budynek ze skacowaną trójką.
-Pojebało
was?! 10 tysięcy! I to kurwa z wytwórni! Jakim cudem dostała się
tam policja?!- w Duffa coś wstąpiło i zaczął na nich wrzeszczeć.
-A
chuj wie!-wrzasnął Rudy – ktoś nas podjebał! Zadowolony?! I kim
kurwa jesteś żeby wrzeszczeć na mnie?!
-Kolesiem,
który kurwa uratował wam dupy, bo inaczej byście spędzili 48h
zamknięci w jebanej puszce!
-A
kto cię kurwa prosił o ten ratunek?! Dzwoniłem do ciebie!?
Błagałem na kolanach?!
-To
sobie kurwa teraz sam idź do wytwórni skoro taki jestem
niepotrzebny!
-I
chuj! Jak chcesz to sobie rób co chcesz!
-Dosyć!
Zamknąć wszyscy japy!-krzyknął Saul i złapał Duffa, który już
chciał gdzieś odejść. - Duff, Steven, Alison, dziękujemy za
uratowanie nam tyłków przed wytwórnią, a teraz Axl zamknij
jadaczkę i lepiej skupmy na tym czego od nas mogą chcieć.
-Jak
nie chce, to droga wolna!-krzyknął Rudy.
-Zamknij
się! I lepiej podziękuj, a nie niepotrzebnie drzesz tą jadaczkę.
-Za
co mam dziękować?!
-Za
to, że cię wyciągnęliśmy z paki, debilu?-bąknął Steven,
patrząc na niego z litością.
-Dziękuje!
Zadowoleni?! A teraz kurwa może idziemy, bo zaraz się
spóźnimy?!-Steven się uśmiechnął, poklepał go po plecach i
ruszyli w stronę taksówek.
Wysiedli
przed wytwórnią i zaniepokojeni popatrzyli po sobie. Przez drogę
każdy z nich zdążył się już uspokoić i teraz martwił tym o co
może chodzić. Nigdy jeszcze spotkania nie były ustalane w tak
szybkim terminie i nie mogło to wróżyć nic dobrego.
-Ejj...
ale o żadnym koncercie nie zapomnieliśmy, nie?-mruknął Izzy
podciągając spodnie i skacząc w miejscu.
-Ja
sobie o żadnym nie przypominam...-Slash podpalił papierosa Axla i
ruszyli w stronę budynku. Weszli do windy i nacisnęli odpowiedni
guzik, modląc żeby się popsuła i nie dowiedzieli o co chodzi.
-Axl,
pojebie weź odczep się od moich włosów.-włosy Saula zaczepiły
się o ćwieki Axla i nie mógł podnieść głowy do góry. Rudy
chciał wykonać gwałtowny ruch do przodu, ale Mulat ścisnął go
za rękę.
-Co
ty kurwa wyprawiasz?!
-Odczepiam
cię, tak?
-Chcesz
żebym kurwa włosy stracił?!-Slash spiorunował go spojrzeniem.
-Jak
stracisz trochę i tak nic się nie stanie.
-Mam
może kurwa cię na łyso ogolić?!
-Sam
się ogol.
-Szmata.
-Sam
jesteś szmata.
-Szmata
jakich kurwa mało.
-Chuj!
Z jebanymi krzakami zamiast włosów!-zaczęli się szamotać z jego
włosami, a Duff ciężko westchnął i podszedł do nich.
-Uspokoić
się kurwa i stać w bezruchu chyba, że każdy z was chce coś
stracić.- od razu opanował sytuację, a Ci spojrzeli na niego z
wyrzutem i to jeszcze obrażeni.
-I
co? Tak cholernie ciężko?
-Dobra,
teraz dajcie sobie spokój z włosami i swoimi innymi, jakże ważnymi
sprawami.- powiedział Izzy wychodząc z windy, która się właśnie
otworzyła. Poszli do recepcji i Axl posłał pracującej tam
kobiecie jeden z tych swoich pięknych uśmiechów, a Slash próbował
dojrzeć jej nogi pod biurkiem. Izzy i Steven stanęli znudzeni z
boku i zaczęli rozmawiać.
-Poczekasz?-Duff
podszedł do Alison, oparł głowę o jej czoło i delikatnie
uśmiechał pod nosem.
-A
mam jakieś inne wyjście?
-No
w tej sytuacji chyba jednak nie...
-Więc
poczekam...-delikatnie musnął jej usta, drugi raz trochę bardziej
namiętnie i oplótł w pasie.
-Ej!
Romeo czekają na nas!-krzyknął Axl i wyczekiwał, aż ten wreszcie
się ruszy. Niechętnie oderwał się od brunetki i ruszył za
przyjaciółmi. Zapukali do drzwi i usłyszeli ciche 'wejść'. Ben
stał przy stole z grobową miną, a dwójka producentów siedziała
na swoich stałych miejscach, jednak ich uwagę przykuł mężczyzna
przy oknie.
-Alan?-spytał
Rudy i wtedy odwrócił się w ich stronę.
-Cześć
chłopaki.-uśmiechnął się do nich, kiwając ręką. Alan był ich
wcześniejszym, mega zajebistym managerem, nie to co ten parszywy
Ben.
-Panowie,
usiądźcie bo mamy kilka ważnych spraw do obgadania.-zajęli
wskazane miejsca i wyczekiwali.
-Jest
kilka spraw, na które musicie wyrazić zgodę. Zauważyliśmy, że
bardzo dobrze pracowało wam się z panem Alanem, a on sam wykazuje
duże zainteresowanie wami, więc... czy zechcielibyście aby przejął
on posadę pana Looda?
-Pierdolicie?-wyrwało
się Saul'owi.
-Nie,
panie Hudson.
-Jeszcze
się nas pytacie?!-wykrzyknął Steven, uśmiechając od ucha do
ucha. - Jasne, że się zgadzamy!
-W
takim razie wszystko już ustalicie sami. Czekamy na nowy materiał,
panowie. Chcielibyśmy, aby znalazł się na naszych biurkach jak
najszybciej i znacznie zadowolił. Do widzenia.-wstali za biurka i
ruszyli w stronę drzwi, kiedy tylko przekroczyli próg chłopaki
rzucili się na Alana.
-Wreszcie!!!-krzyknął
Axl.
-Emm...
Ben, no wiesz... nie ten, że cię nie lubimy ani nic, ani, że ci
nic nie podrzucaliśmy, i że to przez nas wylądowałeś w szpitalu,
ani że nie uważamy, że jesteś skończonym chujem i w ogóle do
dupy, ale... dzięki za współpracę, która tak szczerze była do
dupy!-Steven wygłosił przepiękną przemowę i przytulił całe
szczęście już byłego managera, który tylko się skrzywił.
-Zobaczymy
jak długo tak pociągniecie. Życzę powodzenia.- rzucił na
odchodne i wyszedł.
-Dobra
chłopaki... a teraz proszę się ogarnąć. Pracujecie nad nowym
materiałem?
-Cały
czas...-przytaknął Axl.
-No
to oby tak dalej. Nie obijać się i teraz jesteście wolni, jak coś
będę dzwonił i przypominam, że jesteście na każde moje
skinięcie, bez żadnych wymówek.
-Dzięki,
Alan...-Saul klepnął go w plecy i opuścili pomieszczenie. Duff od
razu podszedł do Alison i do siebie przytulił. W znacznie lepszych
humorach wrócili do domu. Saul i Duff pojechali do siebie po swoje
rzeczy, a chłopaki do siebie. Alison została w domu i zdecydowała
się posprzątać cały bałagan, który został zrobiony po
imprezie.
-Duff,
bierz swoje włosy z mojej buzi...-wybełkotał Slash i przewrócił
w bok spychając blondyna z łóżka, który nawet na to nie
zareagował. Alison leniwie otworzyła oczy i ujrzała przed sobą
burzę loków Mulata, który jakimś cudem znalazł się w ich łóżku,
albo oni jego... Przejechała dłonią po obolałych skroniach i
nakryła poduszkę na głowę. Kolejny raz nieźle zaszalała i
ostatnimi czasy nawet przestała liczyć, który to już raz. Ale tak
to już z nimi było... albo szlajali się po clubach albo sami
zapijali u siebie w domu, a ona z nimi. Czasami zasypiała świadoma
tego co robi, a innym niczego nie pamiętała. Tym razem to drugie.
Wystawiła jedną nogę za krawędź łóżka, bo chciała dostać
się do łazienki, zahaczyła jednak o długie nogi blondyna i twarzą
wylądowała na ziemi.
-Kurwa
mać...-zaklęła pod nosem, podnosząc się na łokciach – Patrz
Duff gdzie te nogi zostawiasz...
-Przecież
one tylko leżą... koło mnie...
-To
je przestaw, żeby nie leżały koło ciebie.- podniosła się i
chwiejnym krokiem ruszyła w stronę łazienki. Przekręciła kurek i
oblała twarz zimną wodą. Dopiero wtedy choć trochę się ocknęła
i spojrzała w lustro. Wyglądała jak trup i w sumie powinna się
już przyzwyczaić do takiego widoku, jednak nie mogła. Związała
włosy gumką do tyłu i patrzyła chwilę w swoje odbicie. Drzwi się
otworzyły i wpadł na nią na wpół śpiący Saul.
-Nie widzisz, że zajęte?
-Nie widzisz, że zajęte?
-Zaraz
mi pęcherz rozsadzi. Nie musisz wychodzić...-mruknął i podszedł
do toalety. Prychnęła pod nosem i zamknęła za sobą drzwi.
Rozejrzała się po pokoju i okazało się, że są w dobrym.
Podeszła do leżącego wciąż Duffa i położyła mu dłoń na
czole.
-Wstawaj.
-Mała...
podaj mi coś do picia...-jęknął otwierając jedno oko. Wykonała
jego polecenie i wtedy usiadł.- Jazda... nic kurwa nie pamiętam...
-Chyba
nikt nie pamięta...
-Wszystko
ok?- spojrzał na nią z troską.
-Pomijając
cholerny ból głowy, to tak.- z łazienki wyszedł Slash, pokazując
im fucka i opuścił pokój.
-Chuj.-mruknął
blondyn i potarł zmęczone oczy. Podniósł wzrok na brunetkę i
delikatnie uśmiechnął. Odwzajemniła gest i przysunęła bliżej w
jego stronę. Objął ją ramieniem i złączyli się w namiętnym
pocałunku.
-Tyłek
mnie boli...-skrzywiła się i położyła na wygodnym łóżku.
-Uciekasz
ode mnie?-spytał z udawanym wyrzutem.
-Zaraz
uciekam... ale swoją drogą... trochę teraz nie
wyglądasz...-posłała mu przepraszający uśmiech, na co on
otworzył szerzej oczy i złapał ją za biodra, stając nad nią.
-Wyglądam...
ja zawsze wyglądam.-przymrużył oczy i cicho wyszeptał, dumnie
zarzucając włosami.
-Duff...
tylko w swoich oczach kiedy jesteś pijany lub naćpany... Prawda
jest trochę bardziej okrutna.
-Odwołaj
to!
-Nie
zamierzam nic odwoływać.
-Odwołaj!-zagroził
jej palcem przed nosem z kamienną miną.
-Powiedziałam
– nic nie odwołam! Przepraszam, że trochę podupadło pana ego,
ale ktoś to musiał powiedzieć wreszcie. Nie mogłeś żyć ciągle
w kłamstwach, które szepcze ci do ucha Steven.
-Teraz
to przesadziłaś!-krzyknął i zaczął łaskotać ja po żebrach,
co zawsze doprowadzało ją do nieopanowanego śmiechu.
-Duff!
Przestań!!! AAA!!! Przestań do jasnej cholery!-zaczęła się śmiać
i szamotać, jednak on na niej usiadł i nie zwracał uwagi na jej
krzyki i błagania.
-Teraz
to puszczaj... a tak to kłapie jęzorem na biednego mnie, jak nie
wiem...
-Przeeestańńńń!
Czuje się wtedy gwałcona! Duff nie!
-Gwałcona?!
No proszę... co ty nie powiesz?-uśmiechnął się łobuzersko i
jeszcze bardziej zaczął znęcać nad dziewczyną. Zainteresowany
krzykami Steven wpadł do pokoju, jak zwykle uśmiechnięty.
-Co
się tutaj dzieje?!- zobaczył szamotającą dwójkę i ucieszył
jeszcze bardziej – Łaskooootkiii! - pobiegł w stronę łóżka.
-Steven!
Zabierz go! Proszęęęę!
-Kogo
zabrać?
-Tego
białego pudla co na mnie siedzi i gwałciii! Bierz go!
-Ooo
nie! Za tego białego pudla w życiu cię nie puszczę!
-Gwałci?
I aż tak się cieszysz?!-zaczął się śmiać i trochę poskakał –
Dobraaa! Idę coś wszamać, a ty sobie z nim poradzisz. Silna babka
jesteś!
-Dziękii
Steven! Bardzo mi pomogłeś!-jęknęła i usłyszała tylko zamykane
drzwi – Duff! - próbowała zepchnąć z siebie blondyna, jednak z
marnym skutkiem. Złapała poduszkę leżącą obok i zamachnęła na
niego. Nie był na to przygotowany, więc z zdezorientowaną miną
wylądował na ziemi, praktycznie robiąc fikołka. Alison zaczęła
się dusić i pokładać ze śmiechu na całym łóżku, a on nie
wiedząc co się dzieje wstał na równe nogi.
-Chcesz
to będziesz mieć wojnę!-krzyknął i rzucił w jej kierunku.
Zaczęli się bić na oślep poduszkami, aż któraś z nich pękła
i byli cali w pierzu.
-Niee!
Poddaję się!-jęknął blondyn i opadł ciężko na plecy. W jego
blond włosach wszędzie były pióra.
-Wiedziałam,
że się poddasz.-opadła koło niego ze zwycięskim uśmieszkiem.
-Wygrałaś
bitwę, ale wojna należy do mnie.-przechylił się w bok i pocałował
ją w czubek nosa, na co słodko się skrzywiła.
-I
tak uważam, że jesteś brzydki.
-Małpa...
kiedyś pożałujesz tego dnia, że tak mnie nazwałaś.
-Kurczak...
-Oj..
grab sobie dalej...-złapał ją za biodra i zatkał usta
pocałunkiem. Przeniósł ręce na jej plecy i jednym ruchem pozbył
koszulki. Po chwili byli już całkiem nadzy i namiętnie się
kochali. Po wszystkim leżeli jeszcze wtuleni w siebie przez pewien
czas, aż wreszcie wzięli wspólną kąpiel i skierowali na dół,
spotykając się ze spojrzeniem Izzy'ego 'wszystko słyszałem'. Ali
podeszła do lodówki i wyciągnęła z niej mleko, którym zalała
płatki czekoladowe, które uwielbiała. Usiadła na blacie i zaczęła
pochłaniać swoje śniadanie obserwując Saula i Stevena, którzy
urządzili sobie pływackie zawody w basenie. Co chwilę się
podtapiali i wybuchali śmiechem. Drzwi wejściowe otworzyły się z
wielkim hukiem i wpadł do domu Axl.
-Heloł
ludziska! Mam nadzieję, że wszyscy powstawali! Duffuś!
Kochanieńki, masz coś we włosach i wyglądasz jak jakaś pieprzona
kura. Stevenson, Slash! Później wymoczycie dupy! Chodźcie tutaj!-
chłopaki wykonali jego polecenie i cali obciekający wodą stanęli
w salonie.
-Co
tam? Załatwiłeś jakieś nowe dziewczęta?- zadał pytania Saul i
było to chyba jedno z jego ulubionych.
-Ojj!
Będziesz miał tych dziewcząt, ale załatwiłem coś lepszego. To
znaczny nie ja, ale Alan i właśnie przekazał mi tą zacnie
zajebistą wiadomość i mówię, że od tego czasu nieźle spinamy
dupska.
-Cały
czas mamy je spięte.- jakby na potwierdzenie swoich słów Saul
nachylił się wypinając swój tyłek.
-Pies!
Przestaniesz kiedyś pokazywać tę dupę?- skrzywił się Izzy.
-Po
co?- Mulat rozłożył ręce – jak mam co pokazywać, to to
pokazuje.
-Dobra!
O dupie Slasha pogadamy kiedy indziej, a teraz lepiej mnie słuchać!
Za trzy tygodnie wyruszamy w trasę po Europie, a później Kanadzie!
Nie muszę chyba mówić, że mało czasu, a my musimy spiąć tyłki,
tak, tak... Slash... ty swój też i ćwiczyć!-zadowolony klasnął
w dłonie.
-Za
ile ta trasa?-spytał Steven.
-Hej!
Ogarnij czasem co się dzieje dookoła! Trzy tygodnie! Naprawdę
zajebista trasa! Najlepsza jaka mogła zostać załatwiona!
-Ale
że my jedziemy?-spytał Duff.
-Nieee!!!
Kurwa! Sam sobie tak pierdolę, bo nie mam co robić.
-Ej
no! Zajebiście chłopaki!-krzyknął Steven i chciał podskoczyć,
poślizgnął się jednak i wylądował na Slashu.
-Steven!
Bierzcie tą małpę ze mnie! Co ty do mnie czujesz geju?!
-Miętkę
Slashuniuuu... tylko miętkę...-zawył Adler i pocałował
przyjaciela w policzek, który się skrzywił i zepchnął z siebie.
-To
sobie czuj ją do kogoś innego. Izzy, chętny?
-Jak
zwykle zresztą. Wiesz Steven, że moje uczucia względem ciebie nie
uległy zmianie.
-Ciesze
się!- tym razem bezproblemowo podleciał do szatyna i go przytulił.
-Zaczynamy
próby! Od jutra! Jesteśmy w czarnej dupie i trzeba wszystko
doszlifować. A teraz szykować się na imprezkę!
Hej! ;D No i mamy kolejny rozdział, ale na jego temat nie będę się rozpisywać. Mam nadzieję, że nadrobiłam wszystko u Was, a jeśli nie, to na pewno nadrobię. Nie potrafię jednak powiedzieć kiedy, bo za tydzień zaczyna się szkoła, będę praktycznie cały tydzień poza domem i szczerze w ogóle nie mam pojęcia jak to będzie... Ale jakoś trzeba dać radę, nie? ;)
Nowy u mnie na http://its-so-easy-baby.blogspot.com/ :3
OdpowiedzUsuńJak tylko będę miała czas nadrobię zaległości ;)
Kurde, całą noc czytałam tego bloga i O Mój Boże, jak mnie wciągnęło! ;O Piszesz bardzo ciekawie i chwilami aż płakałam ze śmiechu. Po prostu to jest świetne! Czekam z niecierpliwością na kolejny rozdział! Powiadom mnie proszę :)
OdpowiedzUsuńHej xD Wybacz, że wcześniej nic nie pisałam, ale nie miałam jak. Za to czytałam, bo strasznie mi się to podoba xD Zajebiste jest wręcz. Takiej postaci jak Ali to chyba jeszcze nigdzie nie widziałam i chociaż jak dla mnie to jest lafstory (których na ogóle nie lubię), to i tak uważam, że to jest świetne^^ I Gunsi zachowują się jak na Gunsów przystało, co jest kolejnym plusem :D Także czekam na ciąg dalszy, a w międzyczasie jak masz chwilę i ochotę to zapraszam do siebie www.et-nulla-dies-sine-linea.blogspot.com
OdpowiedzUsuńNowy na http://lookin-for-freedom.blogspot.com/. Zapraszam.
OdpowiedzUsuńNowy rozdzial ; )
OdpowiedzUsuńZapraszam: http://welcome-to-the-jungle-motherfucker.blogspot.co.uk/
NO TAKIE WSPANIAŁE!
OdpowiedzUsuńSeks na dachu to, to co Ruchacze lubią najbardziej :D
Wyobrażam sobie, że pieprze się z Duffem na dachu Whisky A Go Go... MRR.
Jacy oni są słodcyyyyyyyyyyyyyyy <3 <3 <3
Steven i Slash <3
" -Miętkę Slashuniuuu... tylko miętkę...-zawył Adler i pocałował przyjaciela w policzek, który się skrzywił i zepchnął z siebie. " KOCHAM TO, TAK BARDZO <3
I to "Duffuś" Axla :333
ŁASKOTKI <3
DUPA SLASHA!!<33
OdpowiedzUsuńKOCHAM TEGO BLOGA :3
zapraszam na nowy rozdział na http://its-so-easy-baby.blogspot.com/ :3
OdpowiedzUsuńDaaaaaj następny! Proooszę *u* Ogólnie to uwielbiam ten sielankowy "spokój" w życiu Ali. Chyba wreszcie jest szczęśliwa. Ale ciągle czekam, aż pojawi się za nią list... emm, poszukiwawczy, o! Tak łatwo przecież nie może być, co nie?
OdpowiedzUsuńPodoba mi się.
Pozdrawiam i zapraszam na nowe opowiadanie :)
sweet-caress.blog.pl
Zarzuciłam ankietką u mnie.
OdpowiedzUsuńPrzepraszam za zaległości, postaram się nadrobić w weekend. Tymczasem, na dobry początek dnia nowy, trzeci rozdział mojego jakże przegenialnego opowiadania na lookin-for-freedom.blogspot.com. Zapraszam.
OdpowiedzUsuńZapraszam do mnie na nowy rozdział :)
OdpowiedzUsuńNowa notka, zapraszam serdecznie ; )
OdpowiedzUsuńhttp://welcome-to-the-jungle-motherfucker.blogspot.com/
Nowy u mnie na http://its-so-easy-baby.blogspot.com/ :)
OdpowiedzUsuń"Coś" u mnie.
OdpowiedzUsuńhttp://my-way-your-way-anything-goes-tonight.blog.pl/2012/09/09/nothing-lasts-forever/
Nowy u mnie.
OdpowiedzUsuńI przepraszam, postaram się jak najszybciej nadrobić.
informacja u mnie ;)
OdpowiedzUsuńhejo, hejo ;D
OdpowiedzUsuńU mnie info. http://welcome-to-the-jungle-motherfucker.blogspot.com/
Czekam na następny rozdziała a tym czasem w wolnej chwili zapraszam do mnie: http://life-in-the-paradise-city.blogspot.com
OdpowiedzUsuńNowy na http://its-so-easy-baby.blogspot.com/ :3
OdpowiedzUsuńDałam radę ze szkołą! :D
Uwaga uwaga...po długim oczekiwaniu pojawił się nowy Rock&Roll Dream: http://rock-n-roll-dream.blogspot.com/2012/09/rock-dream-6.html
OdpowiedzUsuńZapraszam!
Nowy na http://its-so-easy-baby.blogspot.com/
OdpowiedzUsuńA kiedy u ciebie jakiś rozdział, co? :3
Dodatek u mnie http://its-so-easy-baby.blogspot.com/ :3
OdpowiedzUsuńHej :) Przeczytałam całego bloga już wczoraj w nocy. Jest po prostu zajebisty. Czytałam do 3 nad ranem bo nie mogłam się oderwać!!!!!Mam ogromną nadzieję że niedługo znajdziesz czas na dalsze pisanie bo nie mogę się doczekać!!!
OdpowiedzUsuń<33333 :)
A tym czasem zapraszam do mnie :
http://gunsnroses-sweet-child-o-mine.blogspot.com/
Zaczęłam coś nowego. Mam nadzieję, że wpadniesz i zostawisz coś po sobie. ;)
OdpowiedzUsuńhttp://lets-go-to-bed.blogspot.com/
Jeden z najlepszych blogów o GN'R, jakie czytałam. Świetnie wykreowałaś Gunsów, szczególnie Stevena :D I ta przemiana Alison z grzecznej dziewczynki na diablicę - cholernie pomysłowe :>
OdpowiedzUsuń