sobota, 3 listopada 2012

Rozdział XIII

-Wstawać kurwa! Czas zacząć nowy dzień!- Alison otworzyła leniwie oczy i zobaczyła stojącego koło łóżka Axla, machającego rękoma na każdą stronę, aż któraś wreszcie uderzyła blondyna w twarz. - Duffuś! Nie ma obijania! Dzisiaj musimy zacząć te próby! Za 10 minut widzę cię na dole i nie ma zmiłuj!-krzyknął i wyleciał z pokoju. Doszły ich jeszcze krzyki i sprzeciwy Slasha, do którego teraz poleciał. Brunetka przekręciła się na bok i spotkała ze spojrzeniem Duffa.
-Hej Mała.- posłał jej jeden z tych swoich uśmiechów, który dla niej wyrażał więcej niż tysiąc słów.
-Hej Duży.-cmoknął ją w policzek i czule objął ramieniem, a drugą ręką sięgnął po paczkę papierosów. Odpalił jednego i podał brunetce, która mocno się zaciągnęła.
-Idealny poranek...-mruknęła wypuszczając dym i podając papierosa blondynowi.
-Gdyby nie taka jedna skrzecząca mewa, która wlatuje ci do pokoju. - Co ci się śniło? - zmienił temat wędrując ręką pod jej bluzkę.
-Nie pamiętam.
-A ja miałem piękny sen... śniło mi się, że się obudziłem, a ty leżałaś obok mnie naga iii... dotknąłem twojego idealnego ciała...-zajechał jej ręką nieco niżej, a ona przygryzła wargę wsłuchując w jego słowa. - znalazłaś się nade mną...
-Romeo! Kończ te swoje poezje i przenieś je lepiej tam gdzie za chwilę chcę cię widzieć!-wszystko przerwał wlatujący do pokoju Axl, a za nim Steven, którego włosy sterczały na każdą stronę.
-Wypierdalać mi stąd!-Duff złapał poduszkę i rzucił w ich stronę.
-To ty mi stąd wypierdalaj! Patrzcie jaki romantyk nam się trafił w zespole! Kto by pomyślał, że nasz Duffuś taki kochany...-wygiął usta i zmrużył w jego stronę oczy.
-Axl, życie ci nie miłe.. wypierdalaj.
-Tobie życie będzie niemiłe jak zawalimy na całej linii. Też bym wolał spać, ale sami wiecie jak to wygląda. Na dół! W tym momencie!-pogroził mu palcem i wyleciał jak to miał w zwyczaju.
-Czy on kiedyś jest spokojny?-spytała Alison.
-Zdarza się i to...-zaśmiał się Steven, który wciąż stał w drzwiach – a tak na poważnie, to Duff na serio chodź. Musimy jak najszybciej to wszystko ogarnąć.- puścił im oczko i wyszedł.
-Śpij jeszcze...-blondyn pocałował ją w policzek i wstał z łóżka – jak wstaniesz to jesteśmy na dole. - Pokiwała głową i przewróciła na drugi bok. Liczyła, że uda jej się faktycznie zasnąć, ale była za bardzo rozbudzona. Wzięła szybki prysznic i zeszła na dół robiąc sobie śniadanie. Gdy umyła zalegające w zlewie od dłuższego czasu naczynia, bo oczywiście nikt nie musiał tutaj sprzątać usłyszała ciche pukanie do drzwi. Z uśmiechem otworzyła i zobaczyła przed sobą blondynkę, którą kojarzyła z pierwszej imprezy tutaj.
-Hej...-posłała jej sztuczny uśmiech, ukazując rząd równych zębów.
-Hej...
-Kate...-wyciągnęła przed nią dłoń, która uginała się od bransoletek, pierścionków i długich tipsów.
-Alison.
-Nowa dziewczyna Axla?
-Brońcie Panie Boże.
-Ahh... czyli jednorazowa groupie. Jest może Duff?
-Nie mam pojęcia.- odpowiedziała, bo nie zamierzała udzielać tej ździrze odpowiedzi i wołać blondyna.
-A mogłabym na niego zaczekać?
-Tak właściwie to to nie jest mój dom i nie mogę nic zrobić.
-Tylko bym sobie na niego poczekała...
-Kto to?-Alison odwróciła się w idącego w jej stronę Saula. Wyjrzał za drzwi i westchnął.
-Hej Saul! Jest Duff?-podskoczyła na jego widok.
-Po pierwsze, nie hej, po drugie jest, po trzecie nie chce cię widzieć, po czwarte wypierdalaj.- ze sztucznym uśmiechem pomachał jej przed nosem i zamknął drzwi. Alison otworzyła ze zdziwienia oczy.
-Milutki to ty jesteś...
-Z tą inaczej się nie da i tak... milutkoś to moja wrodzona cecha.- mruknął i posłał jej delikatny uśmiech kierując się na powrót tam skąd przyszedł. Skierowała się wraz z nim w stronę garażu.
-Duff, ta twoja dziwka znowu cię szukała.-rzucił w stronę blondyna butelką wody.
-Dziwka?-zdziwił się nie rozumiejąc o czym mówi.
-Ta z którą przed trasą lubiłeś się tak pieprzyć i która podobno tak fajnie obciągała, ale nie wiem bo nigdy nie chciałeś się dzielić.-powiedział Axl, który akurat podłączał mikrofon i nie zauważył wściekłego spojrzenia Duffa w jego stronę.
-Zamkniesz tą jadaczkę?
-A co? Może źle mówię? Jeśli coś źle to mnie popraw. Swoją drogą... niezła z niej dupa. Trzeba przyznać, że ma się czym pochwalić, na twoim miejscu tak szybko bym się z nią nie rozstał. Pieprzyć zawsze ją możesz.
-Jak ci kurwa przyfasolę basem, to się pięć razy obrócisz!-krzyknął, a Axl podniósł wzrok i zrozumiał jaki błąd popełnił, gdy dostrzegł stojąca w drzwiach Alison.
-Przecież wiesz, że sobie żartuje...-bąknął i odwrócił tyłem. - Okey... lecimy z My Michelle.-zarządził, a Ali zajęła miejsce na stojącej niedaleko kanapie i zaczęła przypatrywać się ich próbuje ignorując to co usłyszała. Przecież wiedziała jacy są i nie mogła reagować inaczej, choć nie czuła się wtedy jakoś zajebiście super.
-Nie, nie, nie!-krzyknął Rudy przerywając – kurwa! Steven jebiesz tak głośno, że ni chuja mnie nie słychać! Mówiłem... później....
-Sorry! Od początku!
-Od końca kurwa...-przewrócił oczyma i zaczęli grać jeszcze raz.
-Teraz lecimy z tą nową... bez tytułu...- chłopaki zaczęli latać na około siebie co chwilę z jakimiś kartkami, poprawiali, dopisywali nowe słowa i używali języka, którego Alison nie mogła zrozumieć. Panował tutaj jeden wielki harmider i gdyby ktoś to zobaczył wsadziłby ich do psychiatryka. Axl co chwilę wydzierał się, bo coś było nie tak, a chłopaki dawali z siebie wszystko. Steven siedział za perkusją i wtedy cieszył jeszcze bardziej o ile to możliwe. Ścierali pot z czoła i co chwilę wypijali litry, tym razem wody.
-Slash! Całkiem ci te kłaki przysłoniły uszy?! Wchodzisz później! Gramy to piąty raz, a ty zawsze to samo!-jęknął Izzy i odłożył gitarę na bok.
-Kurwa! Tak jest dobrze!
-Nie, nie jest dobrze!
-Dobra... Slash.. wejdź trochę później...-mruknął Axl i opadł na fotel a na nim usadowił się Mulat, robiąc poduszkę z jego twarzy. Rudy zaczął gadać coś pod nosem jednak nic nie słyszeli, bo włosy szatyna skutecznie to uniemożliwiały.
-Ołł... i został odkryty złoty środek na Osła.-zaśmiał się Duff i usiadł koło Ali wylewając przy okazji na siebie pół butelki wody, wszystko strzepując na nią jak pies. Zakryła się dłońmi, a ten przytulił ją do siebie z całej siły, ocierając się o nią.
-Duff! Kurde! Nie masz co robić?!
-Nikt kurwa nie ma co tutaj robić!-doszedł ich niezrozumiały bełkot Rudego, który próbował wydostać się spod Slasha, na co wszyscy wybuchnęli śmiechem i obserwowali jego poczynania.
-Przytulanie cię jest bardzo przyjemną czynnością...-szepnął jej do ucha i pocałował w policzek.
-Jak taki mokry to spadaj ode mnie!
-Nie! Twoje nie doczekanie, Mała.- Mulat zlitował się wreszcie nad Axl'em i zmienił trochę pozycję. Rudy wypluł jego kłaki cały czerwony i posłał mu mordercze spojrzenie.
-Żeś ty się kurwa jeszcze nie udusił tymi włosami!
-Skarbie... ja ich po prostu nie trzymam w buzi.- powiedział Saul ze spokojem kręcąc głową i wszyscy znowu wybuchnęli śmiechem.
-Chłopaki! Koniec tego dobrego! Czas wracać do roboty!-zarządził Axl i wszyscy zajęli swoje poprzednie stanowiska. Alison w międzyczasie przygotowała im coś do jedzenia i kiedy wróciła do garażu dochodziła już 20, a oni wciąż ćwiczyli.
-Pierdolę to! Muszę się napić!-krzyknął Slash, rzucając gitarę w bok.
-Na dzisiaj koniec...-jęknął Axl i wszyscy ciężko opadli na kanapy, spoceni, zmęczeni i głodni. Duff się podniósł i złapał Ali za dłoń wyprowadzając z garażu. Poleciał na górę zmienić koszulkę i gdy wrócił wyciągnął ją z domu. Szli przez pewien czas w ciszy, ulicą, po której kręciło się mnóstwo spacerujących ludzi, aż wreszcie doszli do budki z lodami. Alison posłała mu pytające spojrzenie, a ten uśmiechnął pod nosem.
-Jaki smak?-spytał wskazując na lodówkę.
-Malinowy i miętowy.- powiedziała wciąż zdziwiona, że wyciągnął w ją takie miejsce. Podał jej loda z uśmiechem.
-Ciekawe połączenie smaków.-zaśmiał się i chwycił za drugą dłoń. Zaczynało się ściemniać, słońce zaszło za horyzont, a niebo przybrało kolor całej palety barw... Pomarańcz mieszał się z różem i fioletem, tworząc ukochaną barwę Alison... Było ciepło, choć dało się wyczuć leciutki, chłodnawy wiatr. W powietrzu unosił się zapach osadzającej się na trawie rosy... Skutek gorącego popołudnia. Wpatrywała się w mijane przez nich budynki, wciąż zafascynowana pięknem i charakterem LA. W pewnym momencie blondyn objął ją w talii i bliżej do siebie przysunął. Poczuła bijące od niego ciepło i delikatnie przymknęła oczy delektując się jego zapachem – potu, papierosów, alkoholu oraz znacznie przyjemniejszej mieszanki, trawy cytrusowej, piżma i mięty. Jej ciało przeszedł przyjemny dreszcz i uśmiechnęła pod nosem.
-Mała, powiem bez żadnych ogródek i zbędnego pieprzenia, bo nie ma co tego odwlekać, albo zupełnie ignorować, bo mimo wszystko widzę, że nie czujesz się z tym dobrze, a nie chciałbym, żeby to się jakoś obróciło przeciwko nam.
-Yhm...-przytaknęła głową i lekko napięła, bojąc się co może chcieć powiedzieć.
-Chodzi o niejaką Kate, potocznie zwaną dziwką. Dzisiaj jeszcze Axl dojebał jakże swoim cennym i mądrym komentarzem, dlatego chciałbym, żebyś wiedziała, że przez pewien czas się z nią spotykałem... co ja pieprzę? Nie, nie spotykałem. Ja się z nią po prostu pieprzyłem i nie mam pojęcia kiedy ona zaczęła sobie wyobrażać coś więcej i teraz najwidoczniej w świecie jej się nudzi i szuka sponsora czy kogoś w tym stylu.
-Ale Duff... ja to wszystko rozumiem i nie oczekuję jakichkolwiek tłumaczeń z twojej strony.
-Widziałem twoją minę kiedy ktoś o niej wspomniał, dlatego ci mówię. Ignoruj ją, bo wiem, że takie laski mają nieźle nasrane w głowach i lepiej trzymać się od nich z dala.
-Jeśli myślisz, że umówię się z nią na drinka, czy coś w tym stylu to jesteś w błędzie.-zaśmiała się, w sumie ciesząc się, że mimo wszystko chce wyjaśnić jej tą całą sytuację.
-No mam nadzieję, że na takim czymś się nie skończy.- niespodziewanie maznął jej czubek nosa, a także usta lodem, na co od niego odskoczyła, wpadając na ścianę budynku. Podszedł do niej, przyciskając ją do ściany i go zlizał.
-Mmm... słodziutka jesteś.-zamruczał pod nosem, wciąż blokując jej ciało.
-A ty cholernie zadziwiający.
-No proszę... kto tu kogo zadziwia? Duff, czy może mała, grzeczniutka Alison, która przemieniła się w moją słodką diablicę?
-Diabelski Duff, który po pewnym czasie nie okazuje się być, aż taki diabelski?
-Nie jestem aż tak diabelski? - jęknął – kurde... niszczę swoją, tak długo budowaną reputację złego chłopca. A to wszystko twoja wina!-wycelował w nią palcem i delikatnie musnął usta.
-Reputacja każdego z nas poszła się jebać.-wybuchnął śmiechem na jej słowa, a gdy się opanował, namiętnie pocałował i pociągnął dalej w kierunku ulicy.
Gdy weszli na już dość dobrze znaną jej Sunset Blvd, usłyszeli pod jednym z lokali śmiechy i jakieś wyzwiska i się nie mylili – byli to już nieźle pijani Axl, Saul, Steven i Izzy, którzy postanowili sobie zrobić na środku ulicy zawody w skakaniu na jednej nodze.
-Jakim cudem oni się tak szybko załatwili?
-Nie pytaj...-pokręcił głową – najlepsze jest to, że gdybym wypił tyle co oni robiłbym to samo - głośno gwizdnął w stronę przyjaciół. Odwrócili głowę w ich strony i wesoło pomachali, a Steven rzucił w ich stronę.
-Jesteście! Żałujcie, że się gdzieś szlajacie! Axl założył się z jakimś chujem, że nie jesteśmy najebani i możemy skakać na jednej nodze! - Steven jak to miał z zwyczaju złożył, szybki, szczegółowy raport.
-Dołączcie się! To nie takie trudne jak się wydaje- krzyknął Rudy. Zaczął skakać z wywalonym językiem na wierzch i za chwilę glebnął o ziemię... - Może po pijaku trochę jest..- westchnął obolały, ale zaraz się podniósł z nową dawką energii.
-Co tam moje pijaczki?-zaśmiał się Duff, podchodząc do nich jeszcze bliżej.
-Patrzcie wszyscy! Slasho! Wskakuj swojemu rumakowi na plecy!-krzyknął Axl i i wziął na barana Saula. Podniósł nogę do góry, wybił się i oby dwoje wylądowali na ziemi.
-Ja pierdole... zobaczyłem światełko w tunelu...-jęknął Slash, wciąż leżąc w takiej samej pozycji, z tyłkiem na głowie Axla.
-Niee! Tylko nie w stronę światła!-krzyknął Steven i uklęknął przed nim na kolana.
-W stronę wody, w stronę wody...-wybełkotał Rudy.
-Woda! Tak to jest to!-krzyknął uradowany Adler – Szybko! Idziemy! Nad morzeee!-zaczął skakać na około każdego z nich jak małe dziecko. Dwójka rumaków wreszcie się podniosła i całe szczęście obyło bez jakiś wielkich szkód.
-W sumie dawno nie byliśmy...-mruknął Izzy, odpalając papierosa i popijając piwo.
-Idziemy nad morze!!!-cieszył się Steven.
-A może tak do domu?-zaproponował Duff, został jednak obdarzony zdruzgotanymi spojrzeniami, a zwłaszcza miną smutnego szczeniaczka przez Stevena – może być woda... - ruszyli w stronę plaży, co chwilę wybuchając śmiechem. Duff i Alison zdążyli zaopatrzyć się w butelki czegoś mocniejszego i automatycznie przestając zwracać uwagę na głupoty, które wyprawiali chłopacy. Gdy ich stopy dotknęły piasku, zaczęli zrzucać z siebie ciuchy i z okrzykami radości wbiegać do wody. Alison stała blisko brzegu przypatrując im się z uśmiechem, aż nagle poczuła mokre ręce oplatające ją w pasie i uniosła się do góry, wiedziała co to oznacza. Była przekonana, że to blondyn, ale zobaczyła nad sobą twarz Mulata.
-Slash! Puszczaj mnieee! Pożałujesz tego! Puszczaj!
-Z kim mam się puszczać?! Nie ma żadnego puszczania!-krzyknął i rzucił ją w wodę. Gdy wypłynęła na powierzchnię zaczęli się chlapać i krzyczeć.
-Steven! Kurwa! Musiałeś ściągać nawet gacie?!-skrzywił się Izzy odskakując od blondyna.
-Wolność!!! Chłopaki, czujecie to?!-krzyknął wystawiając twarz do góry i rozstawiając ręce. Wyglądało to co najmniej komicznie.
-Ty lepiej kurwa pilnuj swoich jajek, bo jakiś rekin ci je ujebie i tyle będzie z twojej sławy.
-A to ma się sławę jak ma się jaja? - otworzył buzię ze zdziwienia i popatrzył w stronę Rudego.
-Ohh... Stevuś... w jakim ty świecie żyjesz? Spójrz na takiego Duffa, ma jaja, będzie miał sławę, a jeśli ty pozwolisz jakiemuś rekinowi się pożywić...-nie musiał kończyć, bo blondyn z krzykiem wyleciał z wody, siadając na brzegu. Po chwili wszyscy wyszli i znacznie spokojniejsi, cali trzęsący się z zimna, bo noc nie była za ciepła i usiedli w kółku. Było słychać ich szczękanie zębami.
-Kto włączył tą jebaną klimę?-jęknął Saul, przysuwając się bliżej w stronę Izzy'ego.
-Ścisz to...- mruknął Izzy.
-Co mam ściszyć?-zdziwił się Mulat.
-No klimę... mówię ci.. ścisz ją.
-Ściszyłem...-mruknął Duff opierając głowę o kolana Alison.
-Oj moje chłopaczki... Idziemy do domu. Podnoście tyłeczki, ubierajcie co znajdziecie i komu w drogę!-krzyknął uśmiechnięty Axl. Pomógł wstać Izzy'emu i pomału się ubierając ruszyli w stronę domu. W napotkanym po drodze monopolowym zdążyli kupić jeszcze po piwie i w miarę spokojnie dojść do domu.


Witam. Dżizas... czy ja naprawdę nie dodawałam nic od sierpnia? Normalnie nie wierzę, że tyle czasu minęło od ostatniego wpisu... Kolejny raz przepraszam, wątpie aby po takim czasie pojawiły się jakiekolwiek komentarze, no ale... sama sobie jestem winna.

7 komentarzy:

  1. NO NARESZCIE JEZUSIE MARYJO *-*
    MATKO JAK SIĘ CIESZĘ<3

    Duff słodziaku :D
    Czytałam twojego bloga już od daaawna, daaawna i było mi bez ciebie tak smutno ! :c
    Nareszcie jesteś !

    Ja jestem od niedawna ale już dawo jesteś w moich polecanych !

    Wpadnij jak coś ! <3
    http://isjustalittlepatience.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  2. A WIDZISZ JEDNAK SĄ JAKIE KOMENTARZE :D
    CIESZĘ SIĘ JAK DZIECKO ŻE W KOŃCU DODAŁAS NOWY ROZDZIAL.
    SĄ TAKIE MOMENTY KIEDY NIE MOGŁAM SIĘ POWSTRZYMAĆ OD SMIECHU. CZYTAJĄC TEN ROZDZIAŁ NORMALNIE RYJ SAM SIĘ CIESZY MIMOWOLNIE!!!MAM NADZIEJE ŻE WKRÓTCE DODASZ KOLEJNY ROZDZIAŁ BO NIE MOGĘ SIĘ DOCZEKAĆ!!!
    ZAPRASZAM DO MNIE :*
    http://gunsnroses-sweet-child-o-mine.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  3. W końcu się doczekałam... :D
    Juz myślałam, że zostawiłąś bloga, czy coś.
    Cieszę się, że wróciłąś. Rozdziął świetny :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Zaglądałam tutaj prawie codziennie i już coraz bardziej traciłam nadzieję że dodasz coś nowego. I tu taka niespodzianka :D
    Rozdział na prawdę zajebisty. Dodawaj szybko następny, bo już nie mogę się doczekać :D
    W wolnych chwilach zapraszam do mnie:
    life-in-the-paradise-city.blogspot.com

    P.S. Mogłabyś usunąć weryfikacje obrazkową przed dodaniem komentarza? Jest bardzo (przynajmniej dla mnie) uciążliwa.

    OdpowiedzUsuń
  5. O matko,matko,matko! Ile ja czekałam na kolejny rozdział i oto jest :3 Fajniusi :) Bardzo. Z utęsknieniem czekam na kolejne. Ale proszę, bardzo proszę - błagam wręcz - nie zostawiaj nas samych na tak długo, ok? PROSZĘ :)

    OdpowiedzUsuń
  6. u mnie nowy http://its-so-easy-baby.blogspot.com/ :3
    a u ciebie nadrobię później, ale dobrze, że już wróciłaś! :3

    OdpowiedzUsuń
  7. A ja zapraszam do siebie ; )
    http://nobody-understand-why-we-r-here.blogspot.com/
    Dopiero zaczynam ;p
    A twoje rozdziały przeczytam później i na pewno skomentuje ; )

    OdpowiedzUsuń